czwartek, 16 lipca 2015

9. Przygoda. Part II


Łapie moje wpółżywe ciało i kładzie mnie na sobie leżąc na plecach, tak jakby był moim łóżkiem.
Moje nogi leżą na jego nogach, moje ciało leży twarzą w dół podczas gdy jego zwrócone jest w stronę sufitu. Dotykamy się mięśniami brzucha i pępkami. Przesuwa nosem po mojej skroni i wolno pieści mój tyłek.
- Pachniesz mną.
- Hmmm. - Mruczę. Ściska mój pośladek w ręce i wtula nos w moją skroń.
- Co oznacza 'hmmm'? -Uśmiecham się w ciemności.
- Ty pierwszy to powiedziałeś.
- To oznacza, że chcę cię zjeść.Twoje małe bicepsy. Twoje małe tricepsy.- Całuje mnie w usta i
liże po wargach.
- Teraz ty.
- To oznacza, że w tym tygodniu praktykuję styl francuski i nie będę się myła, żeby czuć cię na sobie.
- Pomrukuje i obraca nas tak, że leżę na boku, a potem sięga pomiędzy moje nogi i dotyka mnie tam, gdzie jestem przemoczona od tego co przed chwilą mi dał. Jego oczy błyszczą w cieniu kiedy sprawnie przesuwa nasienie spływające po moich udach z powrotem do mojego opuchniętego wejścia. Tak jakby nie chciał, żeby wyszło z mojego ciała.
- Lepka?- Pyta zachrypniętym szeptem, pochyla głowę i liże moje ramię wpychając nasienie z powrotem we mnie jednym palcem.
- Chcesz zmyć mnie z siebie? -Myśl o tym jak wpycha nasienie z powrotem we mnie powoduje, że robi mi się tak gorąco, chwytam jego głowę i przysuwam się do niego.
- Nie. Chcę żebyś dał mi więcej. - Zbliża swój wilgotne palce do mojej twarzy i wpycha środkowy w moje usta jak gdyby prosił bym go posmakowała.
- Pragnąłem cię od pierwszej nocy kiedy cię zobaczyłem.- Jego głos jest zachrypnięty, gdy obserwuje jak ssę jego palec. Jego smak robi ze mną szalone rzeczy i moja cipka pulsuje potrzebą, żeby znowu
poczuć go s sobie.
- Ja też.- Brakuje mi tchu i próbuję wziąć przyzwoity oddech kiedy zlizuję każdą kroplę.
Wkłada drugi wilgotny palec w moje usta i jego słona nieskończoność ożywia mnie. Moje oczy zamykają się, gdy przesuwam językiem po jego palcach. Jestem taka podniecona, że chyba jęczę.
- Podoba ci się mój smak?- Mruczy.
-Hmm. Od teraz tylko tego chcę.- Żartobliwie, gryzę delikatnie jego opuszki palców i nagle czuję jak jego wzwód powraca. Coś, co powiedziałam…podekscytowało go?
- Zawsze będę chciała moją dawkę Justina po obiedzie. - Ciągnę i to ja dostaję hiper podniecenia, gdy czuję jak dalej twardnieje.
- I może przed śniadaniem. I po lunchu. I na popołudniową herbatkę. -Pomrukuje, a potem przesuwa się między moje rozchylone nogi i opuszcza głowę, żeby posmakować mnie. Jego język pojawia się między moimi wargami. Moje oczy zamykają się, gdy kręgosłup wygina, ciepło jego ust rozbija mnie na kawałki. Łapie moje pośladki w ręce i ściska moją skórę, gdy jego mokry język ślizga się po mojej łechtaczce.
- Chcę…dojść…na każdej części twojego ciała…- Pomrukuje w moją płeć. Jego oczy są zamknięte, gdy podnosi się i ociera swoją erekcję o szczelinę mojego wejścia. Płonę z pożądania. Muszę znowu poczuć go w sobie, w moich ustach, w mojej pochwie, w całym moim istnieniu. Chwytam go za tył głowy i niespokojnie kołyszę biodrami w cichej prośbie. Wpycham język w jego usta.
- Dochodź gdzie tylko chcesz, we mnie, na mnie, w mojej ręce, w moich ustach.

Kiedy chwytam jego twardość w moją pięść, momentalnie dochodzi i gorący płyn rozlewa się na mój nadgarstek. Jego drżenia są tak samo potężne jak on i wilgotnieję kiedy to widzę. Jest taki wspaniały i surowy, że nagle obracam go na plecy i siadam na jego erekcji.
Czując go w sobie znowu jęczę z zaskoczenia nad jego rozmiarem. Wydaje z siebie dźwięk błogości i odrzuca głowę do tyłu chwytając moje biodra i podnosząc mnie do góry, a potem z powrotem opuszcza. Jego twardość nadal drży we mnie. Rozrywa mnie krzyk euforii, dygoczę razem z nim czując jak jego ciepło wybucha głęboko we mnie.
Jestem całkowicie bezwładna i bliska śpiączki kiedy upadam na niego.

- Tej nocy, gdy cię uśpili…- Pytam go wiele godzin później, gdy znowu pocieram nosem o jego sutek. Nadal nie mogę złapać tchu po naszej długiej sesji pieszczot. Nie możemy się nasycić. Jesteśmy jak nastolatkowie. Nadrabiamy tygodnie pożądania.
- To był epizod? -Poduszka szeleści kiedy potakuje, więc kładę rękę na jego abs i delikatnie go masuję zerkając na niego. Nie jestem pewna czy chce to robić w tej chwili.
- Możemy w ogóle o tym rozmawiać? -Mój dotyk wydaje się sprawiać, że zamyka oczy, jego głos jest aksamitnie gładki kiedy chwyta tył mojej głowy i przyciska mnie do swojej szyi tuląc mnie.
- Możesz o tym porozmawiać z Petem. -Jestem lepka od naszego wydania i podoba mi się to. Przesuwam rękoma po nim i wiem, że też jest lepki. Myśl o kąpieli z nim, o zmyciu 'go', a potem znowu zrobieniu się lepką sprawia, że chcę zajęczeć.
- Justin, dlaczego ty nie porozmawiasz ze mną o tym?- Pytam łagodnie. Siada i zwiesza nogi z łóżka, a potem pociera twarz rękami.
- Bo podczas większości epizodów nie pamiętam co robię. - Cholera. Zmartwiłam go.
- W porządku. Porozmawiam o tym z Pete, ale wracaj do łóżka. - Mówię szybko rezygnując, kiedy widzę napięcie w jego pozycji. Patrzy przez okno, jego ciało jest idealne. Takie idealne. Rozstawione nogi, skrzyżowane ramiona, jego mięśnie idealnie nakarmione, uformowane i napięte.
- Pamiętam ciebie.- Jego głos robi się ostrzejszy.
- Podczas ostatniego epizodu. Tequilę. To jak wyglądałaś. Ten skąpy top, który miałaś na sobie. Te noce, kiedy spałaś w moim łóżku.- Myśl, że zwraca uwagę na to w co się ubieram łaskocze mnie. Jestem prawie pewna, że kiedy się obróci będę kałużą lawy na łóżku czekającą aż przyjdzie mnie przelecieć.Wydawał się taki szczęśliwy tego dnia z tequilą, jego energia przypominała energię
słoneczną. A potem po kilku godzinach zamieniła się w noc.
- Tak bardzo chciałam, żebyśmy byli razem.- Przyznaję z bólem. Obraca się.
- Myślisz, że ja nie chciałem? Chciałem żebyśmy byli raz od…- Wraca do łóżka i przyciąga mnie do siebie mocno całując moje usta.
- Każdej sekundy chcę, żebyśmy byli razem. -Dotykam jego szczęki.
- Czy kiedyś zrobiłeś komuś krzywdę?
W jego oczach znowu pojawia się smutek i wygląda na złamanego. Zdejmuje ze mnie ramię.
- Robię krzywdę wszystkiemu czego dotykam. Niszczę! To jedyna rzecz, w której jestem dobry. Znajdowałem dziwki w moim łóżku, których nie pamiętam żebym przyprowadzał. Wyrzucałem je nagie z mojego pokoju hotelowego wściekły jak cholera, bo nie pamiętam co robiłem. Kradłem jakieś gówna, demolowałem jakieś gówna, budziłem się w miejscach, do których nawet nie wiem jak się dostałem…- nabiera powietrza i wzdycha.
-Posłuchaj, odkąd Pete i Riley wymieniają się dniami wolnymi, to zawsze w pobliżu jest ktoś kto usypia mnie na dzień albo dwa, jeśli wymknę się spod kontroli. Łapię doła, a potem wracam. Nikomu nie dzieje się krzywda.
- Oprócz ciebie. Nikomu nie dzieje się krzywda oprócz ciebie.- Szeptam smutno sięgając go za najbliższą rękę jedynie dlatego, że boję się jego ucieczki, a nie chcę tego. Wydaje się, że zajęło mi to wieczność sprowadzenie go tutaj, do mnie.
- Justin, muszą cię tak usypiać?- Splątuję jego palce ze swoimi kiedy pytam.
- Tak. - Mówi empatycznie.
- Zwłaszcza, jeśli chcę…tego…- Wskazuje na mnie i na siebie wolną ręką i ściska mnie drugą.
- Chcę tego. Bardzo.- Pocieramy się nosami.
- Spróbuję tego nie spieprzyć, w porządku?
- W porządku. -Całuje wierzch ręki, która go trzyma i jego oczy znowu błyszczą.
- W porządku.

~~~~

Mój wewnętrzny zegar nie pozwala mi spać dłużej niż do szóstej rano, nawet po nocy jaką z nim spędziłam. Łaskotki fascynacji mkną po mojej skórze, gdy przypominam sobie te wszystkie sposoby w jakie kochaliśmy się zeszłej nocy. Mój wzrok ląduje na jego dużym ciele leżącym na łóżku i obezwładnia mnie tak ogromne wewnętrzne poczucie własności, że ledwo udaje mi się nie przykleić na stałe do tego dużego ciała grzechu.
Po cichu i z głupkowatym uśmiechem, który nie chce zejść z mojej twarzy, wstaję z łóżka. Wiem, że Riley i Pete nie pozwolą mu zaspać ... na pewno nie dłużej niż do dziesiątej.
Pete już jest w kuchni, nalewa sobie kawę, a skoro istnieje tysiąc rzeczy, o które chcę go zapytać to przyłączam się. Podwijam nogi pod siebie siadając na krześle przy małym stole gdzie jemy i obserwuję jak przegląda poranną gazetę. Biorę kilka łyków mojej kawy, odchrząkuję moje zachrypnięte gardło i mówię.
- Powiedział mi. -Przez chwilę jedyną emocją na twarzy Pete’a jest szok.
- Co ci powiedział?- Teraz wygląda jakby miał wątpliwości.
- Wiesz co. - Stawiam kawę i unoszę brew. Pete opuszcza gazetę, nie uśmiecha się.
- Nigdy nikomu nie mówi. -Marszczę brwi na jego słowa.
- Nie bądź taki uprzedzony. Tobie kiedyś powiedział. Prawda?
- Nie powiedział mi, Brooke, byłem jego pielęgniarzem. W ośrodku. Przynajmniej przez jego ostatni rok tam. -Mój umysł wypełnia zdumienie kiedy próbuję wyobrazić sobie Pete w fartuchu, opiekującego się moim dużym złym bokserem w szpitalu. Tego się nie spodziewałam. W ogóle.
Obraz jest taki niekompatybilny, że mam problem z utrzymaniem go w głowie.
- Byłeś z nim w ośrodku?- Ok, teraz brzmię jakbym była głupia, ale tylko o to jestem w stanie zapytać.
Usta Pete’a zaciskają się, gdy potakuje.
- Wkurzało mnie to.- Wpatruje się smętnie w swoją kawę, a potem kręci głową.
- Jest dobrym kolesiem. Trochę lekkomyślnym, ale To. Nie. Jego. Wina! Nigdy nikogo nie zaczepiał. Ten dzieciak był zamknięty w sobie za cholerną ścianą. Ciągle tylko biegał po placu i podciągał się na drzewie. Przez cały dzień miał słuchawki w uszach i blokował wszystko. Przez cały czas faszerowali go lekami, kiedy raz zrobił się pobudzony i powiedział wszystkim, że powinni uciekać. Wszyscy posłuchali i zrobił się wielki bałagan. Od tamtej chwili nikt nie dał mu nawet szansy, na jakikolwiek epizod. Po prostu wstrzykiwali mu jakieś gówna w żyły i zaoszczędzali sobie kłopotu.
- Mój Boże.- Szok, horror i złość przemywają mnie jak choroba. Ledwo udaje mi się przełknąć kawę, którą mam w ustach.
- Justin nie jest wariatem, Brooke. - Podkreśla Pete.
- Ale traktowali go tak jakby był. Nawet jego rodzice. Jedyną rzeczą, którą przynosiła mu komfort w tamtych czas były jego cholerne słuchawki. To dlatego ten facet tak rzadko wyraża, co czuje. Po prostu nie potrafi. Był zbyt odcięty od innych przez wiele lat. - Z sercem, które rozpływa się dla niego, uprzytamniam sobie, że Justin od początku otwierał się przede mną poprzez muzykę, przez coś co jest dla niego znajome i uspokajające. Nagle mam ochotę odsłuchać każdą piosenkę, którą mi zagrał.
Trochę pieką mnie oczy, więc opuszczam głowę, żeby Pete nie widział, że jestem poruszona słowami. Justin jest cichym człowiekiem. Jest człowiekiem oddanym sportowcem i ufa swoimi fizycznym instynktom, ale myślę, że nawet nie wie jak dobrze wyrazić swoje emocje.
Zastanawiam się czy też jestem trochę zamknięta w sobie tak jak Justin? W moim życiu wielokrotnie liczyłam, że Melanie powie rzeczy, które ja chcę powiedzieć, ale jestem nieśmiała i wstydzę się przyznać do nich otwarcie. Nigdy nie powiedziałam nikomu po mojej kontuzji, że to było do bani.
Justin i ja bardzo się różnimy, a równocześnie jesteśmy tak podobni do siebie, przysięgam aż mogę zrozumieć tego mężczyznę moją duszą.
Nagle muszę walczyć z impulsem żeby wstać, wrócić do łóżka i przytulić się do niego.
-Czy tej nocy w hotelu… kiedy wstrzyknąłeś mu coś… co to było?
- Epizod. To tak naprawdę nie jest inna osobowość jak myślą ludzie. Cóż, częściowo tak jest, ale to bardziej nastrój. To alternatywna ekspresja genu, który wchodzi w konflikt z poprzednim. Zazwyczaj jakiś zewnętrzny zapalnik wyłącza ekspresję genu i inny staje się objawiony, co dramatycznie zmienia mu nastrój.- Pete spotyka mój wzrok ciepłymi, zmartwionymi brązowymi oczami. Jego rysy skręcają się w bólu.
- On bardzo cierpi, Brooke, bo nie pamięta co robi kiedy ma epizod maniakalny. -Cofam się do tych wszystkich nocy, kiedy przychodził po mnie do mojego pokoju z tymi ciemnymi oczami i całował mnie do nieprzytomności aż do ranka.
- Ale powiedział mi, że pamięta niektóre rzeczy. - Mówię z nadzieją.
- Czasami tak, ale czasami nie. Chodzi o to, że nie może całkowicie sobie zaufać, żeby mieć pewność co robił. -Dlatego próbował być ze mną taki ostrożny… Moje wnętrze znowu robi się sentymentalne.
- Więc kto powiedział Riley’owi?
- Ja powiedziałem Riley’owi. Musiałem kogoś zatrudnić żeby móc wziąć wolny dzień. W innym wypadku kiedy bym wrócił, Justin byłby po szyję w gównie. Trener oczywiście też o tym wie. Diane coś podejrzewa, ale nie zna dokładnego terminu. Myśli po prostu, że miewa zmiany nastroju.
Wzdychając na to, Pete dolewa sobie trochę więcej kawy.
- Pomogłem mu wypisać się z ośrodka w chwili kiedy już mógł to zrobić. Ja po prostu się zwolniłem, a on powiedział mi, że chciałby zobaczyć się ze swoimi rodzicami i że zapłaci mi za podwózkę. Więc się zgodziłem.- Gniewa przeszywa twarz Pete’a kiedy obraca się na krześle.
- Ale rodzice nie chcieli mieć z nim nic wspólnego. Bali się samego jego widoku. Cholera, powinnaś widzieć ten dramat. Matka zaczęła płakać, ojciec powiedział Justinowi, że chcieli żyć w spokoju, a Justin po prostu tam stał. Widziałem jak walczy żeby znaleźć słowa. Nie wiem czy chciał ich błagać o szansę czy nie, ale nic nie powiedział. I zatrzasnęli mu drzwi przed nosem. Więc odjechaliśmy a Justin zaczął walczyć za pieniądze. Był tak dobry, że zaczął boksować zawodowo i zatrudnił mnie na pełen etat jako swojego asystenta. Kupił dom w Austin i jeszcze raz spróbował z rodzicami. Kiedy w końcu byli zadowoleni z jego rosnącej sławy, zaprosili go na kolację. Ale to miało mieć miejsce w ten weekend, kiedy konkurencja go sprowokowała i zatrudniono jakiegoś dupka żeby śledził go po walce. Justin ma krótki lont nawet, gdy jest w normalnym nastroju. -Moja kawa zrobiła się zimna, więc ja też robię sobie nową myśląc o tym wszystkim. Pete kontynuuje kiedy widzi, że siadam.
- Wylali go, a rodzice nie pokazali się w restauracji. - Wzdycha. Oboje jesteśmy smutni i bolejemy za Justina, a potem dodaje.
- Z tego co ci powiedział, sytuacja nie wydaje się poważna, Brooke. Ale życie z tym może zrobić się ciężkie. -Jego oczy wbijają się w czubek mojej głowy i wiem, że mnie ocenia. Czuję pytanie w
jego oczach prawie tak jakby je wypowiedział. Martwi się, że zostawię Justina. Nie wiem
jaką mogę dać gwarancję komukolwiek, zwłaszcza że nie wiem czego się spodziewać po jego
dwubiegunowości. Ale wiem, że chcę zostać. Naprawdę chcę zostać.
- Próbował też pójść na studia. - Przekazuje Pete.
- Ale nie mógł ich skończyć, bo ciągle wdawał się w bójki. Facet nacierał bez żadnej prowokacji i przedstawiał swoje kostki każdemu w szkole, który według niego na to zasługiwał.
- To tam poznał Riley’ego?
- Nie po drugiej stronie jego kostek, nie. - Śmieje się, jego oczy błyszczą przez chwilę.
- Właściwie to Justin wstawił się za Riley’m. Riley nie był tym uroczym młodym mężczyzną, którego teraz widzisz, kiedy był na studiach. - Rozbawiony puszcza do mnie oko.
- Był taki jak ja. Mówię ci, dwa dziwadła. Żaden z nas nie był odjazdowy, ale Justin był najbardziej
odjazdowym niegrzecznym chłopcem na świecie. Każdy chciał kawałek jego, zwłaszcza kobiety. Był nimi otoczony przez cały dzień i nawet faceci łazili za nim, zwłaszcza kiedy robił się pobudzony. Nadmierna energia to początek jego czarnych dni. Alkohol, kobiety, adrenalina, przygoda. Właściwie to był pod intensywną obserwacją przez te wszystkie lata w ośrodku z powodu zmiany koloru oczu- Dodaje.
- To nie jest niespotykane u dwubiegun-owców, ale rzadko się zdarza. Konflikt dwóch ekspresji genowych, jeden jest włączony, a drugi wyłączony. Mamy zarozumiałego, pewnego siebie Justina i mrocznego Justina. Mroczny Justin nadal ma dobre serce, ale nie jest racjonalny. Nie jest podły i na pewno nie jest zły. Za to jest nieprzewidywalny i brutalny. Ma skłonność do niszczenia rzeczy, a nawet siebie. Lata wysoko, a potem ląduje w dole. Wtedy kiedy widziałaś jego dół, nie był on taki zły jak inne dołki. Riley i ja jakoś czuliśmy, że może to przez jego zainteresowanie tobą. Wydawało się, że chciał cię widywać i wychodził z pokoju chociażby po to.
- Pete, jak mogę mu pomóc?- Pytam bezradnie, odsuwam kawę na bok i skupiam całą moją uwagę na nim.
- Proszę, powiedz mi jak mu pomóc. Nie dobrze mi się robi, kiedy pomyślę, że znowu  możecie wstrzyknąć mu w żyły to głupie gówno. -Wzdycha i ciągnie za swój idealny, czarny krawat luzując go trochę.
- Nie wiem jeśli chodzi o ciebie, Brooke, ale wiem, że zmieniasz rozgrywkę. Nigdy nie uganiał się za kimś tak jak ugania się za tobą, ale i tak nie mogę przestać tego używać. Justin… przez całe życie czeka aż spadnie mu drugi but. Musisz zrozumieć jak to jest kiedy jego normalna strona czasami nie pamięta co zrobiła ta mroczna. Zdarzały się przypadki kiedy policjanci walili w drzwi i mówili mu, że właśnie włamał się do sklepu monopolowego i obrabował go, na co on  'Nie ma kurwa mowy, całą noc byłem w łóżku', a oni 'Proszę pana, alkohol nadal znajduje się w pańskim samochodzie.'
- Poważnie?- Mrugam słysząc to. Potakuje posępnie.
- Boi się, że zrobi się czarny, potem obudzi się niebieski, a ciebie nie będzie, bo zrobił coś co cię skrzywdziło. -Myślę o tym jak ważny był dla niego mój kontrakt na trzy miesiące pracy.
Pamiętam tą noc, gdy mu odbiło, gdy krzyczał na Pete’a i Riley’go pytając gdzie ja kurwa byłam i co mi o nim powiedzieli.
W jakiś sposób to objawienie sprawia się, że znowu jest mi ciepło i czuję się wzięta w jego posiadanie.
- Wszystko co złe przydarza się Justinowi kiedy jest czarny. - Dodaje Pete ze stukotem jego pustego kubka.
- Budzi się i dowiaduje, że wyrzucili go z boksu. Ostatnim razem postawił swoje wszystkie pieniądze. Obudził się i dowiedział, że jeśli przegra ten sezon to bardzo niewiele mu zostanie. Riley i ja próbujemy go kontrolować, ale nie jest łatwo. Jest za silny i zbyt cholernie uparty. A teraz jeszcze ty. Nie wiem czy jesteś dobra dla niego czy jesteś jego najgorszą piętą Achillesową. Ale nie nam decydować, prawda? Justin chce ciebie.

 Słowa Pete przewijają się w mojej głowie, gdy wpatruję się w brzoskwiniowe ściany pokoju hotelowego. Trochę czasu zajmuje mi wchłonięcie tych wszystkich informacji. Nie wiem jak to jest kochać tak kogoś. Moje życie w Seattle czekająca… Melanie… moi rodzice. Mam przynajmniej jeszcze jeden miesiąc i chcę spędzić każdą chwilę z nim. Z każdą nową informacją o nim kocham go jeszcze bardziej. Jest skomplikowany i zagmatwany, jest labiryntem w którym chcę się zgubić. Jest moim wojownikiem i naprawdę chcę walczyć żeby z nim być. Ale po prostu nie wiem z czym będę musiała walczyć. Jeśli jest jakiś strach we mnie…jakiś strach w nim… albo w jego mrocznej stronie.
- Ja też bardzo go chcę. - Mówię do Pete’a klepiąc go po ramieniu.
- Tak bardzo, że mogę wstrzyknąć ci jakieś gówno w żyły jeśli dalej będziesz go tym szprycował, wiesz? -Śmieje się. Zanoszę mój pusty kubek do zlewu, myję go, potem bawię się produktami
śniadaniowymi i wysyłam SMS-a do Melanie:
- 'Ziemia zadrżała. Tak! Było cholerniekurwastycznie OMG!!!!!!!!!!'
I w końcu, tuż przed dziesiątą, zanim Riley przychodzi nas molestować, wracam do łóżka i zamykam się z nim. Stawiam wysoką szklankę, którą mu przyniosłam na stoliku nocnym i pochylam się nad jego nagim ciałem. Moje serce i narządy nabrzmiewają od jego bliskości.
- Wstawaj, seksowny męski tyłeczku. - Mruczę. Potem chwytam tyłek Justina, ściskam te kamienne pośladki i zaciskam zęby, bo chce je ugryźć. Jest tak cholernie soczysty i gorący.
- Nie jestem Diane, ale to było śniadanie mistrzów zanim mistrz rozerwał sobie więzadło krzyżowe i posłał w diabli swoje kolano. Teraz możesz liczyć na jej usługi w łóżku składające się z węglowodanowych przysmaków na to...- ściskam jego bicepsy.
- I to...- Przesuwam ręką po mięśniach jego brzucha.
- I to... - Poklepuję jego śliczną głowę...uroczy labirynt mózgu.
Nagle uświadamiam sobie, że gdyby nie podwójny wypadek to nie byłoby mnie tutaj. Z tym mężczyzną. Po raz pierwszy dociera do mnie, że nie tylko się cieszę, ale jestem wdzięczna, że wszechświat pokrzyżował moją ścieżkę. Jego seksowny głos jest zagłuszony przez poduszkę.
- Dlaczego przynosisz mi śniadanie do łóżka? -Uderzam go w tyłek, jego skóra w ogóle się nie porusza.
- Bo wyglądasz jak moja każda fantazja i karmienie cię mnie nakręca. To kobieca rzecz. No dalej, wypij.

Siada mrużąc te swoje dziecięce karmelowe oczy i chwyta szklankę. To koktajl proteinowy zrobiony z daktyli, a ja szaleję za daktylami. Smakują jak karmel i mogę zjeść z dwa tuziny na jedno posiedzenie kiedy dostaję okres i mam ten niepohamowany apetyt.
- Cholernie dobre. - Mówi, a potem przechyla szklankę.Uśmiecham się i patrzę jak wypija resztę. Znowu wszędzie czuję ciepło. Uwielbiam to jak dobrze je, naprawdę czysto. Jego ciało lubi go za to i skóra tak samo. Nigdy nie widziałam, żeby Justin jadł śmieciowe jedzenie. Nawet kiedy wybiera coś z menu hotelowego to zawsze są to warzywa, ryba albo mięso. Myślę, że chyba nie lubi przysmaków. To pokazuje dyscyplinę i odpowiedzialność za jego ciało. Podziwiam to. To jak walczy jest agresywne dla
jego komórek i wymagające dla jego ATP11, który jest źródłem energii produkowanej przez komórki. Uwielbiam to, że je od razu po walce. Jest atletą w sercu, umyśle i ciele. Ja uważam to za bardzo seksowne. Kiedy wypija do końca, mój telefon pika wiadomością. To odpowiedź Melanie na
Sms’a, którego wysłałam mieszając koktajl. Domyślam się, że musi dzisiaj rano biegać beze mnie, więc odkładam to na bok i później odpiszę.
- To od Melanie, mojej przyjaciółki. Jest podekscytowana, że była jakaś akcja pomiędzy tua i mua.- Uśmiecham się.
Śmieje się, ten dźwięk jest bogaty i niesamowity, a potem trzeźwieje. Jego oczy są tak czułe na mojej twarzy, że moje wnętrze staje się papką.
- Tęsknisz za nią? -Potakuję i chcę mu powiedzieć, że ona też zna Norę, i że jest jak mój psychiatra, ale nagle wypada z pokoju. Zaczynam zbierać moje sprzęty sportowe i wtedy wraca.
- Powiedz jej, by stawiła się przy ladzie Southwest z kodem z tej kartki. Zamówiłem bilet na jej nazwisko i może spotkać się z nami w Chicago. Zajmę się jej pokojem.
- Nie!- Mówię w podekscytowana z niedowierzaniem. Jego odpowiadające dwa dołeczki od razu skręcają moje palce u stóp.
- Justin, ja… -Nie wiem co chcę powiedzieć, ale właściwie wiem.
Chcę, aby ten mężczyzna wiedział, że totalnie za nim szaleję, i że nie odpuszczę kiedy tylko zrobi się stromo. Ale za bardzo boję się, że będę jedyną, która powie coś tak… trwałego.
Jeśli powiem słowo na K, co to będzie oznaczało dla mojej przyszłości? Chcę, by był skoncentrowany. Chcę, by mój bokser wygrał. I chcę, by powiedział do mnie słowo na K nie dlatego, że pierwszy je usłyszał tylko dlatego, że głęboko w jego wewnętrznym skomplikowanym świecie emocjonalnym jest pewny, iż czuje do mnie to samo.
- Dlaczego to robisz?- Pytam zamiast tego.
Jedna ciemna brew unosi się, gdy podchodzi do mnie z dwoma dołeczkami.
- A jak myślisz?- Całuje moje ucho i szepta w moje włosy.
- Bo twój tyłek świetnie wygląda w tych obcisłych spodniach, które nosisz. To męska rzecz. -Śmieję się, a jego dołeczki pogłębiają się. Przyciąga mnie bliżej i wącha, a ja zanurzam twarz i wącham jego szyję. Potem musimy oderwać się od ciebie z identycznym jękiem. Idę do mojego starego pokoju, żeby się przebrać i po drodze piszę SMS-a do Mel:
*Brooke: 'Mój mężczyzna tak za mną szaleje, że właśnie kupił bilet dla mojej BFF, żeby mogła
się z nami spotkać w Chicago. Tylko proszę nie oferuj żadnego seksualnego podziękowania bo...
a) będę musiała cię zabić i b) to właśnie zrobię, ale c) w pobliżu zawsze są Pete i Riley.'
*Melanie: 'OMG OMG OMG! Mówisz poważnie? Będę musiała popracować nad szefową żeby mnie puściła!'
*Brooke: 'No to ostro nad nią pracuj! Bardzo chcę się z tobą zobaczyć!!!'
Myśl o tym, że zobaczę Melanie powoduje, że się Uśmiecham, a moje wnętrze buzuje tego dnia. Koniecznie muszę z nią porozmawiać, bo inaczej eksploduję od tego co czuję.

~~~~~

Kiedy Justin trenuje tego dnia, ja jestem pochłonięta telefonem i wykonuję kilka dyskretnych połączeń do hoteli w mieście. Nora nie zameldowała się w żadnym z nich, ale wiem, że jest ze Skorpionem. Jest taki obleśny, że nie pojmuję jak moja romantyczna siostrzyczka mogła związać się z kimś takim. On nie jest seksownym niegrzecznym chłopcem jak Justin. Układam plan i Melanie idealnie mi w tym pomoże bez alarmowania jakichkolwiek opiekuńczych instynktów Justina.
Ta myśl sprawia, że spoglądam na niego. Z łatwością skacze przez skakankę wywołując te trzaskające dźwięki. Skakanka lata nad nim, obraca się, krzyżuje, skacze na jednej nodze, potem na drugiej. Moje biodra rozgrzewają się, gdy przypominam sobie jakie to uczucie czuć go podczas tych wielu razy kiedy się kochaliśmy. Chciałam wiedzieć jakie to uczucie mieć go w sobie. Teraz wiem.
Czuję jakbym została opętana przez wszystko co męskie i potężne na świecie.
Później kiedy go rozciągam i moje ręce krzątają się po jego rozgrzanych mięśniach, czuję, że został stworzony dla mnie. Dla mojego dotyku. Mój. Mój. Mój. Palący żar wybucha we mnie, gdy jego śliski tors zaciska się pod moimi palcami. Jego pierś opada ciężko, jest zmęczony i musi iść coś zjeść, a ja myślę tylko o tym, żeby skoczyć na niego kiedy już będziemy w łóżku. Kiedy obchodzę ławkę żeby popracować nad jego plecami, łapie mnie jedną ręką i wciąga na swoje kolana zanurzając nos w moich włosach.
- Hmmmm. - Warczy lekko do mojego ucha. Moje sutki momentalnie się unoszą. Teraz kiedy już wiem, że 'hmm' oznacza dla Justina, że chce mnie zjeść... moje bicepsy i tricepsy, nie mogę nic poradzić na wilgoć, która zbiera się między moimi udami. Odsuwa się z połyskującymi męskimi oczami i zakłada za ucho pasemko włosów, które uwolniło się z mojego kucyka.
- Czuję jaka jesteś podniecona dla mnie. - Mamrocze z wygłodniałym wzrokiem na moje usta.
Mój oddech staje się pourywany i lekko zerkam przez ramię. Widzę, że Trener i Riley są zajęci pakowaniem rzeczy takich jak rękawice i skakanki, które porozrzucał Justin, więc obracam się z powrotem do niego i szeptam.
- No cóż, widziałeś siebie?- Moje usta ocierają się o płatek jego ucha i obejmuję go ramionami przesuwając palcami po jego umięśnionych plecach.
- Widziałeś siebie? Ledwo mogę oderwać od ciebie ręce. Nie patrzenie na ciebie to jak proszenie mnie, bym utopiła się na ochotnika. Nie mogę tego zrobić. - Jego świecące karmelowe oczy spotykają się z moimi. Podnosi jedną rękę, chwyta mój kucyk i zdejmuje gumkę. Odrzuca ją na bok, a potem przeczesuje palcami moje rozpuszczone włosy.
- Teraz jesteś moja. Nie pozwolę nikomu innemu cię mieć.
- Wiem.- Wzdycham dramatycznie. Tak jakby to była udręka.
Uśmiecha się do mnie czule, a potem owija moje ręce wokół swojego spoconego karku. Widzę, że kropelki potu nadal są przyklejone do jego czoła i chcę wytrzeć je moimi ustami.
- Lubię siebie, gdy widzę siebie twoimi oczami, Brooke. - Delikatnie bierze moje kostki w uścisk i kieruje moje nogi wokół swoich bioder. Jego oczy połyskują z czystego męskiego zadowolenia, gdy jego erekcja uderza w miejsce między moimi nogami. Opuszcza głowę i podgryza moje wyciągnięte ramiona, jego zęby gryzą mój biceps przez rękaw od dresu.
- Hmm. I lubię cię taką jeszcze bardziej.
-Justin! -Próbuję się wyrwać, ale trzyma mnie za biodra śmiejąc się, kiedy wskazuję oczami w kierunku Riley’ego i Trenera, którzy nadal sprzątają.
- Co to ma być? Darmowe przedstawienie seksualne?
- Chłopcy, idźcie się przewietrzyć!- Krzyczy Justin i po pięciu szybkich biciach serca już jesteśmy sami. Cała ta ogromna sala gimnastyczna, maty, ciężary i ring bokserski był tylko dla nas. Sale gimnastyczne, których używa zawsze są w całości wynajmowane dla niego i wiedza, że nikt tu nie wejdzie strzela płomień w moich żyłach. Justin przesuwa ręce z moich bioder na tyłek i przyciska mnie do swojej erekcji. Przestaję oddychać, gdy odważnie chwytam jedną z tych dużych męskich dłoni i kieruję ją w górę, na moją pierś. Są nabrzmiałe pod obcisłym topem i rozpiętą górą od dresu.Przez chwilę się nie rusza. Później pochyla swoją ciemną głowę i szerzej rozchyla nosem jedną stronę mojego dresu, a potem drugą. Zmysłowy sposób w jaki jego twarz pieści mnie i odsłania sprawia, że temperatura podskakuje mi o kilka stopni. Jestem rozpalona, gdy moje nabrzmiałe piersi zostają odkryte. Zanim Justin się wycofuje, obraca głowę i liże mnie po brodzie. Potem odsuwa się i obserwuje z zachłannością jak jego palce zaciskają się wokół mojej piersi. Jego oczy są na wpół zmienne.
Świat doznań mknie przez mój krwiobieg, kiedy ściska mnie ręką, którą położyłam na sobie.
Jego kciuk pociera wypukły czubek, który wypycha się przez mój biustonosz i top. Tracę oddech.
Teraz ciężko oddycha. Jego oczy przymykają się sunąc po moim płaskim brzuchu pokrytym obcisłym topem. Dotykają moich ud w spodniach od dresu i tam gdzie moja cipka jest ukryta w obcisłym V szmaragdowym nylonie przy jego członku.
Moje wewnętrzne mięśnie zaciskają się z pragnienia kiedy te karmelowe oczy zatrzymują się i skupiają na tej konkretnej części mojego ciała. Tam gdzie mój mokry, malutki kiciuś przyciska się do jego erekcji, która znacznie nabrzmiewa w jego szarych spodniach.
- Chcę cię nagą. - Chrypi.
- Justin, jak mam im spojrzeć w oczy, jeśli wiedzą co robimy w tej chwili? Tutaj? -Jego wzrok połyskuje czystą grzesznością, gdy powoli zsuwa górę od dresu po moich ramionach.
- Myślałem, że nie mogłaś oderwać ode mnie oczu.
- Nie mogę.
- Więc przyznajesz, że lubisz moje mięśnie?
-Kocham twoje mięśnie.
- Lubisz jak ich używam?
- Tak.- Mój oddech jest krótki i poszarpany. Łapie mnie za biodra, podnosi do pozycji stojącej i ściąga mi spodnie od dresu aż stoję w samych majtkach i sportowym biustonoszu.
- Lubisz to, co robię ci moimi ustami?- Kontynuuje.
- Tak. -W tej konkretnej chwili mam ochotę pocałować mój sportowy biustonosz Under Armor tak bardzo jak chcę pocałować jego. Ma suwak z przodu na samym środku i tak samo łatwo go zdjąć jak biustonosz z rozpięciem z przodu. Kiedy Justin rozpina suwak, przygryzam wargę i obserwuję jego twarz. Jest wypełniona pożądaniem. Męska. Sprawia, że wszystko mnie łaskocze.
- Lubisz to, co robię ci moimi palcami? - Jego głos jest niski i spokojny. Jestem kompletnie rozpłomieniona pytaniami jakie mi zadaje.
- Tak, Justin. -Obnaża moje piersi i jeśli spojrzę gdziekolwiek poza niego to wiem, że zobaczę moje
nagie odbicie w lustrzanych ścianach, które nas otaczają. Ten mężczyzna ma monopol na męskość i nie wiem co zrobi mi jego obszerny widok pod wszystkimi kontami. Mój seksownie umięśniony Justin cudownie nagi… razy dziesięć? O Boże.
- Lubisz to, co robię ci… tym…?- Kiedy zsuwa spodnie, mdleję od widoku dziesięciu tyłków Justina w odbiciu za nim. Jego potężne nogi od tyłu, wąskie biodra i szerokie ramiona. I jego penis stojący przede mną. Właśnie umarłam.
- Z całą pewnością tak.

Staję na palcach i używam jego ramion jako podwyższenia by zmiażdżyć jego usta moimi. Ssie mój język, ściąga mi majtki i kładzie mnie na matach. Nasze nagie ciała ocierają się o siebie.
- A co jeśli ktoś do nas przyjdzie?- Protestuję niechętnie.
- Nikt nie będzie tutaj wchodzić oprócz ciebie. -Rozłożył mnie na matach rozciągając moje nogi i ramiona, a teraz patrzy w miejsce które może wypełnić.
Dyszę w oczekiwaniu, czuję się jakoś tak wyeksponowana. Dla niego. Jego przeszywający karmelowy wzrok pieści skórę warg mojej cipki i czuję ten wzrok w sobie. Tam, gdzie jestem mokra i nabrzmiała. Moja łechtaczka pulsuje i gdyby tylko rozchylił moje wargi, zobaczyłby jak nabrzmiewam przez niego.
Moje serce wali dziko słysząc szelest mat, gdy śmiało rozchylam nogi jeszcze bardziej.
Pożądanie więźnie mi w gardle, kiedy jego twarz napina się, a potem przesuwa ręką między moimi nogami. Jego kciuk lekko zanurza się w wargach mojej cipki. Jego powieki opadają, a wyraz twarzy łagodnieje, gdy jego kciuk zanurza się głębiej w szczelinę. Mój oddech zatrzymuje się i łapię dolną wargę pomiędzy zęby.
Przeszywa mnie drżenie, gdy przesuwa kciuk z moich warg na pępek, pomiędzy moje
piersi i głaszcze wargi moich ust tym samym kciukiem, którego właśnie użył do pieszczenia mnie. Chwyta moją nabrzmiałą pierś w drugą rękę i pieści ją kciukiem podczas, gdy drugim robi to samo z moimi ustami. Już nie oddycham. Ten dotyk jest boleśnie kuszący, przebiega mnie dreszcz kiedy w końcu ściska skórę mojej piersi w swojej dłoni wypychając mój sutek do góry. Powoli opuszcza swoją ciemną głowę. Przedłuża tą chwilę przez co skomlę kiedy czubek jego mokrego języka prześlizguje się po moim stwardniałym kamyczku.
Moje oczy zamazują się. Płomienne drgawki strzelają we mnie i desperacko rozchylam usta, by posmakować palca, którego używał do pieszczenia mojej cipki. Nadal wisi przy moich ustach i pachnie mną. Muszę coś polizać, muszę na czymś użyć mojego języka. Kiedy kieruje się w stronę mojej drugiej piersi, bacznie mi się przygląda i wpycha kciuk głębiej w moje usta jak gdyby wiedział, że właśnie tego chcę. Mój język żarliwie go oplata, a on podgryza czubek mojego pulsującego sutka.
Błogość spada na moje ciało. Dysząc gryzę jego kciuk tak samo mocno jak on ustami podgryza
moje sutki. Rozkosz promieniuje przez całe mój byt, gdy ciągnie zębami za mój sutek. Desperacko chwytam jego ramiona i zanurzam paznokcie w jego skórze kiedy przesuwa rękę między moje uda.
- Chcesz, żebym doprowadził cię do orgazmu? -Wpycha swój gruby, długi palec głęboko we mnie, a ja zaciskam się wokół niego. Moje całe ciało zaciska się od tego pobudzającego doznania...
jego dotyku we mnie.
- Tak, ale chcę cię w sobie. - Wyduszam.
- I właśnie tam mnie dostaniesz.

Pociera mój wewnętrzny kanał, zamykam oczy gdy rozpadam się pod nim. Moje ręce przesuwają się w górę jego twardego jak kamień torsu. Zapamiętuję to surowe, zwarte uczucie, gdy moja miednica wpycha się w jego rękę z niecierpliwą potrzebą. Bolą mnie sutki i rozciągam się żeby potrzeć piersiami o jego tors równocześnie przesuwając palcami po jego plecach.
- Kochaj się ze mną. -Pomrukuje i pieści mój język swoim.
- Jeszcze nie…- Mruczy i wsysa moją dolną wargę w swoje usta. Potem uwalnia ją i dmucha powietrzem na wrażliwą, mokrą skórę.
- Jeszcze nie, ale niedługo… -Jego głos płynie z samej głębi, ale jest w nim delikatność, która rozpuszcza moje wnętrze i jestem w stanie tylko dyszeć. Przesuwa się między moje rozchylone nogi i zanurza głowę pomiędzy udami. Jego język pojawia się między wargami mojej płci. Moje oczy zamykają się kiedy wyginam się, ciepło jego ust obezwładnia moje zmysły. Łapie moje pośladki w swoje wielkie ręce i przyciska do siebie. Jego mokry język sunie smakując moją łechtaczkę znowu i znowu.
- Podoba ci się to?- Pyta stłumionymi słowami. - Potakuję. Potem dociera do mnie, że przecież mnie nie widzi.
- Tak. -Chrypię.
Znowu opuszcza głowę warcząc głęboko, ale delikatnie i seksownie, gdy jego ciemna głowa zanurza się między moimi nogami i drażni moją łechtaczkę językiem. Moje kolana trzęsą się, gdy nogi próbują jeszcze bardziej się rozchylić. Orgazm buduje się we mnie, wszystkie moje mięśnie mocno się zaciskają , łapię czubek jego głowy chwytając mokre włosy w pięści.
- Nie…proszę…chcę dojść razem z tobą. -Nie słucha.
Jego głowa dalej porusza się między moimi udami mrucząc, jest tak zadziwiająco żarłoczny, że czuję jego zęby. Jego paznokcie wbijają się w moje uda, gdy pochłania mnie tak jakby to on czerpał przyjemność z tego aktu. Jestem tak podniecona sposobem w jaki mnie liże, że dochodzę.
Drżenia kołyszą mnie pod nim, a on wydobywa z siebie kolejny dźwięk i nie przestaje tylko wkłada we mnie palec. Unosi głowę i patrzy na mój orgazm robiąc mi palcówkę. A ja dalej wybucham dla niego jak rakieta eksplodując na tysiąc i jeden kawałek. Z nim zawsze jest tak intensywnie i trwa tak długo. Drżę, gdy zbliża się do mnie i pulsuje przy mojej kości biodrowej całując moje usta.
- Pozwól mi. -Mówię i sięgam pomiędzy nasze ciała, ale chwyta mój nadgarstek swoją dużą ręką.
- Spokojnie. -Mówi próbując nabrać powietrza, ale ignoruję go i niecierpliwie chwytam górną część jego penisa w rękę. Znowu przebiega mnie podniecenie, gdy czuję jedwabistą mokrość na nabrzmiałym
czubku. Opuszcza swoją ciemną głowę pojękując, liże płatek mojego ucha. Jego oddech jest gorący i szybki przy moim uchu. Dotykam go niepewnie jakoś spodziewając się, że mnie powstrzyma, ale tego nie robi. O Boże, to najbardziej erotyczna rzecz jaką kiedykolwiek robiłam.
Wydaję z siebie dźwięk rozkoszy, obracam głowę w jego stronę. Zaczynamy się całować.
Zabiera pocałunek na kolejny poziom dodając język i zęby, co podpala mnie jak sztuczne ognie. Odczucia przebiegają przez moje ciało z każdym mokrym liźnięciem, moje palce zaciskają się na jego członku przesuwają po nim.
Moja druga ręka ląduje w jego włosach i przytrzymuję przy sobie jego pocałunek.
Łagodnie wplątuję palce w jego jedwabiste, ciemne włosy i zanurzam cały mój byt w jego smaku, w nim. Jego erekcja wibruje w mojej ręce i zaczynam trząść się z nową, jeszcze gorętszą potrzebą czując jego rozmiar i siłę pulsujące gorąco i władczo.
Jest tak obezwładniająco seksowny w każdej sekundzie, kiedy tam leżę pod nim, że umieram powolną śmiercią. Chcę go pożreć. Kocham sposób w jaki mnie osłania, ochrania, sposób w jaki na mnie patrzy, to co czuje ten najbardziej podniecający, najseksowniejszy mężczyzna jakiego kiedykolwiek trzymałam w mojej ręce.
Próbuję zacisnąć pięść wokół niego i choć nie mogę to czuję, że cokolwiek go powstrzymuje, wyrywa się na wolność, gdy próbuję go ścisnąć. Podciąga mnie do góry, by zderzyć swoje usta z moimi, a potem obraca mnie z łatwością i ustawia w pozycji na pieska.
- W ten sposób. -Rozkazuje mi do ucho, a następnie obraca moją głowę i całuje mnie dopóki moje usta nie robią się napuchnięte.
Odrywa się ode mnie i opiera czoło na tyle mojej głowy z wygłodniałym jękiem, które poucza w moim wnętrzu. Moje narządy płciowe pulsują, gdy wciąga mój zapach i dalej mnie wącha ocierając swojego penisa o mój tyłek.
Kiedy wchodzi we mnie, to uczucie jest aż zanadto przyjemne. Krzyczę i obracam głowę. Wtedy widzę jego odbicie, to jak jest nade mną. Jak góruje nade mną. Jest taki piękny, że zachwyca mnie. Jest nagi i połyskuje wilgocią od ćwiczeń. Wszystkie jego mięśnie włączają się w kołysanie bioder, jego ramiona podtrzymują górną część jego ciała nade mną. Do pieprzenia mnie używa swoich ramion, pleców, mięśni brzucha, ud, pośladków. Nawet nie widzę siebie, ryzykuję tylko krótkie spojrzenie na to jaka malutka jestem pod nim i brzoskwiniowo biała przy jego opaleniźnie. Moje włosy, które już nie są
związane, opadają na kark i ramiona, piersi podskakują, a wyraz mojej twarzy… Nawet nie wiedziałam, że mogę wyglądać tak seksownie i na tak podnieconą.
Różowe policzki, moje oczy błyszczą jak szalone, ponieważ patrzę na jedynego mężczyznę, do którego coś czułam. Opieram się na rękach i kolanach, a on szepta.
- Spójrz na mnie.- Podnosi moją głowę do góry tak, żebym sprostała jego wzrokowi w lustrze.
Chce mnie widzieć, a mi ledwo udaje się mieć otwarte oczy. Widok nas podczas kochania się jest okropnie erotyczny. Moje powieki zamykają się, a Justin wysuwa się ze mnie i ociera o moją szczelinę ściskając moje pośladki wokół siebie. Potem wchodzi w moją mokrą, bolącą cipkę z przyzwoitym jęknięciem.
- Spójrz na mnie. -Robię to. Kiedy otwieram oczy, widzę te wszystkie napakowane mięśnie,kwadratowe ramiona, płaskie twarde mięśnie piersiowe i małe brązowe, połyskujące wilgocią sutki. Drżę, gdy widzę jak mięśnie jego prawej ręki zginają się kiedy zsuwa ją po moim brzuchu i pieści mnie między nogami. Jego ciało wibruje przy moim i jestem gotowa dojść, gdy dodaje kciuk i zatacza nim kółeczka po wrażliwej wypukłości mojej łechtaczki przez co moje serce przestaje bić. Rozwijam pragnieniem. Jest piękny, jest najbardziej męską rzeczą jaką widziałam. I jest mój.
Ta pasja na jego twarzy to przeze mnie. Pożądanie w jego oczach przeze mnie. Silny orgazm rozwija się w moim brzuchu i pojękuję błagając go o uwolnienie. Słyszy mnie.
Obserwuje mnie w lustrze tak jakby nigdy nie widziała czegoś takiego jak ja… jego oczy są dzikie, pierwotne. Zaborcze.
Każda uncja mnie pulsuje w błogości, gdy wychodzi ze mnie i zatrzymuje czubek swojego twardego penisa przy moim mokrym wejściu. Ten ruch powstrzymuje mój orgazm w szczytowym momencie. Później z powrotem wchodzi w moje ciało w powolnym, słodkim rytmie.
- Taak...- Mówi ochryple, jego oczy są zamknięte kiedy pcha do przodu. Mój orgazm zaciska się i rozciąga we mnie. Drżę widząc jego seksowne odbicie zatracone we mnie. Nagle warczy i chwyta moje włosy w pięść obracając moją głowę i wpijając się w moje usta.
Moja cipka jest płynna z pożądania. Jego członek przesuwa się we mnie, taki gruby i twardy w moim wnętrzu, w moim bycie. Ściskam go mocniej mięśniami mojej pochwy i spotykam się z jego biodrami cicho prosząc.
- Wepchnij każdy centymetr siebie we mnie… Chcę poczuć każdy centymetr ciebie. -Błagam.
Wpycha się głębiej we mnie z rykiem i ten ruch powoduje, że skomlę. Nagle tempo jakie ustaliliśmy jest dzikie, pospieszne. Widzę jak moje piersi podskakują kiedy wbija się we mnie, moje ciało szarpie się pod potężnymi ruchami jego bioder. Jego bicepsy zaciskają się, gdy chwyta moje biodra i trzyma mnie w miejscu. Już po nim.
Jego biodra kołyszą się na mnie i jestem zwitkiem trzęsącego się pożądania z cudownym widokiem jego za mną. Zamknięte oczy, wypukłe mięśnie, napięta twarz.
Odpycham się na niego i przełykam jęk kiedy wlewa się we mnie, czuję ciepło w mojej pochwie. Skurcze są tak samo potężne jak on i jeszcze bardziej wilgotnieję, gdy to widzę.
Natychmiast idę w jego ślady.
Dalej pompuje do mojej cipki, gdy ogarniają mnie drgawki. Trzyma rękę między moimi udami i pieści moją łechtaczkę dużymi, twardymi rękoma, które doprowadzają mnie do szaleństwa. Delikatnie wołam jego imię, a on pojękuje moje i kiedy leżymy zaspokojeni na matach... już wiem.
Wiem. Na pewno. Na sto procent do dziesiątej potęgi.

Zakochałam się w nim po uszy.

__________________________________________________________________________________

 Ooo tak nasza Brookey się zakochała :)

Chciałabym wam wyjaśnić dlaczego taaaak bardzooo nienawidzę rodziców Rip'a
Okazuje się że jego rodzice są religijni...  Cholerni Obłudnic !!!! Tacy z nich katolicy ....że Bóg mógłby się powstydzić!! :/

Do następnego Miśki!!
xx

23 komentarze:

  1. UMARŁAM! Jezu normalnie cały dzień czekałam na ten rozdział i ciagle "kiedy doda, kiedy doda", odświeżałam co chwila stronę z nadzieja, ze może teraz dodasz, a jak zobaczyłam ze jest nowy rozdział to zaczęłam piszczeć. Wiem jestem nienormalna. Rozdział jest cudowny! Justin jaki słodki załatwił przyjaciółce brooke bilet aw. Kocham to tłumaczenie. Mam nadzieje, ze szybko dodasz następny bo bede musiała umrzeć drugi raz przez ta niecierpliwość. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały :P czekam na nexta ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO <3 czekałam cały dzień aż dodasz rozdział xd uwielbiam to opowiadanie <3 do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko. Wspaniały. Czekam na następny ��

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział mega jest (: czekam na kolejny(;

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny *,* błagam szybko kolejny ;))))

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham ten odcinek ! czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  8. hgsakguiegdfbsdvchngsdj nareszcie ! świetny świetny rozdziała czekam na kolejny :* pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  9. W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y. ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko! To bylo genialne. Umarlam.

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boziuuu ! TO BYŁO MEGA <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo Justin był taki słodki jak załatwił bilet Melanie *-* Cudowny rozdział <3
    Chcę następny jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Boskiii !!! Uwielbiam Brooke i Justina <3
    Szkoda mi Justina ...ja Pete opowiedział o tym wszystkim to aż chciało mi się płakać , jak ci rodzice mogli być tacy okropni???!!!
    Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Ależ oni są nienasyceni hahahha
    To było mega słodkie ze strony Justina kiedy załatwił bilet dla przyjaciółki Brooke widać że naprawdę mu zależy ...a Brooke się zakochała no no będzie ciekawie ;-)
    Do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudownyyy <3 I chcę kolejny szybciutko , jestem strasznie uzależniona od tego ff hahaha

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja jebie to jest Boskie └(^o^)┘

    Hahaha zboczuchy ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy dodasz następny? Nie mogę sie doczekać xd <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham! O boże kocham. Kocham i jeszcze raz KOCHAM! Nic dodać, nic ująć. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak to czytam to sama się zakochuje!♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Najlepsze tłumaczenie forever <33

    OdpowiedzUsuń
  21. Zgadzam się to są cholerni obłudnicy ;)
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń