środa, 8 lipca 2015

6. Miami nie jest takie gorące. Part II


Mój głos drży, ale jestem tak przerażona, pijana i sfrustrowana seksualnie, że jeśli nie da mi odpowiedzi, to chyba pójdę i porozbijam wszystko, co Remington zostawił w nienaruszonym stanie. Pete waha się, potem uwalnia ramię z mojego śmiertelnego uścisku.
- Nie chce, żebyś zobaczyła jego. Jestem tak oszołomiona, że nie mam słów, ale moja potrzeba upewnienia się, że Justinowi nic nie jest, jest tak przytłaczająca, że próbuję wejść do środka. Pete szybko i stanowczo odsuwa mnie na bok.
- Posłuchaj, był pobudzony odkąd się pojawiłaś i takie rzeczy zdarzają się, kiedy jest pobudzony. Wszystko, czego potrzebuje to jakiś kontakt fizyczny, żeby dobrze się poczuć. To go wyrwie z przygnębienia i wkrótce nic mu nie będzie. Wiedzieliśmy, że to nadchodzi, to była tylko kwestia dni. Zawsze zaczyna się tym, że nie można go wymęczyć na ringu. A fakt, że dyszał za tobą jak pies, nie pomaga, Brooke.
- A kto do diabła daje ci prawo do wstrzykiwania środków chemicznych w jego żyły, Pete? - Żądam czując furię w imieniu Justina.
- On. Tysiąc zdemolowanych hoteli, Brooke. Jestem z nim od dekady, tak samo Riley. Jest najtrudniejszym człowiekiem w obsłudze jakiego kiedykolwiek spotkasz! -Riley wraca do nas z ponurą miną.
- Są w drodze.
- Zamówiłeś dwie?- Pyta Pete.
- Trzy. Nowe. Zobaczymy czy to zaostrzy jego przeklęty, uparty apetyt. -Kiedy dociera do mnie o czym mówią, momentalnie chcę ich uderzyć.
- Trzy nowe, co? Prostytutki? -Pete klepie mnie po ramieniu z nową falą troski jakby mówił no już, już.
- To standardowy protokół, w porządku? To czyste i bardzo drogie kobiety. Nie będzie go obchodziło kto to jest. Nie powinniśmy byli pozwolić mu tak długo nie rozładowywać się, zwłaszcza z tobą w pobliżu. Przepraszam za obrazowe opisy, ale teraz to my musimy naprawić ten problem, a on nie może jutro tak walczyć. Do diabła, cudem będzie, jeśli uda nam się wyciągnąć go jutro z łóżka. - Coś ponurego i zielonego zwija się, skręca we mnie i zaplątuje nieludzko w mojej piersi.
- Nie chcę tutaj tych kobiet. - Mówię im z fałszywym spokojem. Może nie mam nic do powiedzenia w tym temacie, ale pamiętam dzisiejsze pocałunki  Justina, delikatny dotyk jego rąk. Jego słowa.  
Jesteś moja dzisiejszej nocy…Nagły, wyraźny obraz jego ciała splątanego z kimś innym powoduje, że chcę znowu pobiec do łazienki i zwymiotować. Jestem trochę pijana, a może już mam kaca. Nie wiem. Ale moje serce boli, a żołądek przewraca się na myśl, że ktokolwiek inny może go dotykać. Nagle naprawdę muszę zakryć usta i pobiec do toalety.

Spędzam tam kolejne dziesięć minut, potem znowu płuczę usta i czyszczę wszystko.
Wracam do salonu akurat w momencie, gdy przyjeżdżają śmierdzące prostytutki. Zdaje się, że Riley zszedł po nie do recepcji... żaden szanujący się hotel nie pozwoliłby tym kobietom samym wejść, kiedy Pete otwiera drzwi żeby je wpuścić z ich śmierdzącymi perfumami i błyskotkami, gapię się. Znowu czuję zieleń i skręt w żołądku. Są takie piękne i uprzytamniam sobie z przerażeniem, że mogę być takim pijakiem, co to zaczyna krzyczeć na ludzi, a potem płakać. Mam ochotę na obie te rzeczy. Jestem taka wściekła, że szybkim krokiem ruszam do przodu i zatrzymuję kobiety, które zrobiły dopiero dwa kroki w salonie. Wszystkie trzy stają, gdy widzą moje potargane włosy i gniewne spojrzenie.
- Moje panie, już nie potrzebujemy waszych usług. Przepraszam, że straciłyście czas, to za wasze fatygę. -Biorę sto dolarów z portfela Riley’a który stał najbliżej i który to palant miał tupet,
by po nie zadzwonić. Wypycham kobiety na korytarz i zatrzaskuję im drzwi przed nosami.
Potem obracam się i patrzę posępnie.
- To był ostatni raz, kiedy zadzwoniliście po jakieś wywłoki, gdy on jest w takim stanie.- Mówię grożąco wystawiając palec. Moje serce wali z czystej furii i opiekuńczości.
- Zdaję sobie sprawę, że nie mam prawa do podejmowania tutaj decyzji, ale on też nie. On ich
nie chce!- Krzyczę. Mężczyźni, oboje kompletnie trzeźwi i zawsze eleganccy w swoich ochroniarskich garniturach i krawatach, poza Pete’m który dzisiaj stracił formę... patrzą na mnie w całkowitym zdumieniu, co sprawia, że czuję jakbym zwariowała. Cóż? Zwariowałam?

Nie jestem pewna, ale boli mnie w klatce piersiowej z powodu mężczyzny w głównej sypialni, a
moje piersi są ciężkie od szybkich oddechów, gdy próbuję utrzymać swoją pozycję. Wiem, co
ci faceci sobie myślą. Wiem, że chcą wiedzieć dlaczego do diabła nie chcę pozwolić tym
kobietom wejść. Myślą, że to ja chcę przelecieć Justina i myślę, iż on tak naprawdę pragnie mnie. I może tak myślę. Desperacko tak myślę. Nie tylko chcę go przelecieć, możliwe że poszłam dalej i żywię do niego głębokie, złożone uczucia.
Ale myśl, że ktoś go dotyka sprawia, że chcę zionąć ogniem. Nie obchodzi mnie to, że nie jest mój. Obchodzi mnie to, że w tej chwili Pete wstrzyknął coś w jego żyły i jego ciało jest teraz w stanie czuwania, a mózg wyłączony. Jeśli mogę przerwać ten koszmar to to zrobię i... właśnie to zrobiłam.
- Nie jestem teraz pijana. - Ogłaszam mężczyznom, którzy tylko się na mnie gapią.Obaj wzdychają.
- Idę do łóżka na wypadek, gdyby nadal był pobudzony, kiedy środki przestaną działać.- Mówi Riley  podchodząc do drzwi.
- Nie wchodź tam. - Ostrzega mnie Pete wskazując na sypialnię.
- Śpij w innym pokoju. Prawdopodobnie nie będzie pamiętał niczego, co teraz do niego powiesz. A jeśli to, co mu podaliśmy zbyt szybko przestanie działać, to może być trudniejszy niż jesteś sobie w stanie wyobrazić.
- W porządku.- Kłamię i idę do drugiego pokoju, żeby przebrać się w moją koszulę do spania, ale nie mogę po prostu go tak zostawić. Tylko Justin i ja śpimy w tym apartamencie, więc kiedy drzwi zamykają się za Pete’m, wiem, że jesteśmy sami.
Torując sobie drogę między polem minowym szkła i odsuwając na bok moją chęć posprzątania, otwieram drzwi do głównej sypialni. Czuję szalone pulsowanie w moich skroniach, kiedy patrzę na otoczenie. Zasłony są częściowo rozchylone i czuję falę opiekuńczości i zaborczości, gdy widzę zacienioną postać na łóżku, lekko podświetloną światłami miasta. Mówię sobie, że chcę tylko upewnić się, że nic mu nie jest. Ale jestem tak nakręcona i zmartwiona, że boję się, iż samo zobaczenie go nie wystarczy i będę musiała poszukać pulsu czy czegoś.
Wchodzę cicho do środka, wstrzymuję oddech i bezdźwięcznie zamykam za sobą drzwi.
Po cichu zdejmuję buty, a potem cicho stąpając po dywanie podchodzę do łóżka.
Moje oczy przyzwyczajają się do ciemności. Leży z twarzą w dół i kiedy pojękuje, moje serce
szaleje z bólu. Pościel szeleści, a materac piszczy, kiedy się przesuwa. Tak mi odbiło na punkcie tego mężczyzny, że po prostu chcę zjeść go łyżeczką i zrobić wiele innych rzeczy, których nigdy nie chciałam zrobić z nikim innym.

Motyle latają w moim brzuchu, kiedy przypominam sobie jak prosił Pete’a i Riley’go żeby nie pozwolili mi zobaczyć. Boi się, co sobie o nim pomyślę? Naprawdę chcę mu powiedzieć, że nadal jest dla mnie 'tym wszystkim'. Chcę powiedzieć mu wiele słodkich rzeczy. Jak świetnie walczy. Że uważam go za najgorętszą rzecz jaką kiedykolwiek widziałam.
Że przez niego chodziłam po chmurach przez całą noc z powodu samych jego pocałunków.
Wiem, że ja też chciałam to usłyszeć, gdy mój świat się zawalił, ciało złamało, a duch zamknął
w sobie. Wtedy Mel trzymała mnie za rękę i powiedziała mi, że nadal jestem jej numerem jeden. Chcę, by Justin wiedział, że również dumnie trzymałabym plakat mówiący, że jestem
jego fanką nr Jeden. Niestety nie mogę mówić przez ten zbitek emocji w moim gardle. Tak się
martwię widząc go w tym stanie, że to mnie zjada. Moja wątroba nie współpracuje zbyt dobrze, więc w tej chwili doświadczam około tysiąca emocji, z którymi nawet nie wiem jak sobie poradzić. Być może chcę go tylko pogłaskać i utulić, ale boję się, że mnie wyrzuci jeśli dowie
się, że tu jestem. Podenerwowana pochylam się i kładę rękę na jego dużym, nagim ramieniu. Ciepło sączy się z jego gładkiej skóry i wsysa we mnie, gdy schylam się do płatka jego ucha i
delikatnie przesuwam po nim ustami tak jak on robił mi to w samolocie.
Zapach jego szamponu i ten naturalny, którym emanuje doprowadza mnie do obłędu z pożądania. Nie mogę powstrzymać się przed przejechaniem palcem po jego plecach i okrągłych kształtach jego pośladków. Jest taki piękny, moje ciało szlocha z tęsknoty poznania go.
Rozumiem protokół 'rozładowywania' nadwyżki energii. Atleci lepiej się czują, jeśli przed zawodami uprawiają seks i istnieje na to wiele dowodów. Te tygodnie z nim dla mnie także były intensywne i każdego dnia czuję się coraz bardziej zdesperowana i wytrącona z równowagi przez ból czystej, seksualnej odmowy.

Delikatnie i z bólem za naszą straconą noc, dotykam wygięcia jego pleców i drżę na kontakt z jego ciepłą, delikatną, jedwabistą skórą pod moimi palcami. Moja cipka zaciska się z tęsknoty, a samolubna część mnie desperacko pragnie, by otworzył oczy, zobaczył mnie i wciągnął w swoje ramiona aż obojgu nam zabraknie powietrza i będziemy wyczerpani.
Ale inna część obawia się, że odesłałby mnie. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że tak będzie. Nawet nie wiem czemu jeszcze tutaj jestem, gdy jasno ostrzeżono mnie, abym trzymała się z daleka. Może jestem słabsza niż Justin. Może jestem bardziej szalona. Ja tylko chcę być przy nim dzisiejszej nocy. Jest teraz uśpiony, duży i bezradny, a ja po prostu wiem, że nigdy nie zrobiłby mi krzywdy. Siadam na krańcu łóżka tak cicho jak to możliwe i kładę się obok niego.

Nagle pojękuje delikatnie i przewraca się na plecy. Wstrzymuję oddech, kiedy całe jego pięknie
umięśnione ciało zostaje wyeksponowane przede mną. Nie mam czym oddychać. Jego nagość w świetle księżyca powoduje, że robi mi się mokro w ustach i pomiędzy nogami...nogami które teraz wydają się być zrobione z waty. Widzę każdy mięsień w jego ciele. Widzę miejsca, w których się łączą i jak jego skóra idealnie ciasno zakrywa każdy cal.
Mogłabym odrysować każdy mięsień ołówkiem. Jest taki idealnie męski, że pale się i jestem
przemoczona między nogami. Tak desperacko chcę poczuć jego usta pod moimi, jego język
ocierający się o mój. Chcę, żeby się obudził, bym mogła mu powiedzieć, że go pragnę w moich ustach, we mnie. Chcę zdjąć ubrania i przykleić każdy cal siebie do jego złotej skóry. Chcę pochylić się, dotknąć i pocałować go właśnie tam, gdzie jest tak samo duży i twardy jak jego cała reszta. Właśnie tam, gdzie jest taki… męski.
Przez chwilę pozwalam moim oczom pieścić go. Jego umięśnione nogi, wąskie biodra, pięknego członka, tak grubego, długiego i aksamitnego… a nad nim najseksowniejszy tatuaż
w kształcie gwiazdy jaki widziałam. Wyżej jego kaloryfer, twardą pierś, grubą, potężną szyję i
nieprzyzwoicie przystojną twarz. Jego oczy są zamknięte, rzęsy tworzą dwa ciemne księżyce na jego wysokich kościach policzkowych. Jego szczęka jest idealnie kwadratowa, nawet podczas spoczynku. Przesuwam palcem po szorstkim zaroście.
- Jesteś taki piękny, Justin. - Pomrukuje i obraca twarz na mój dotyk. Obejmuję go w pasie i zakrywam nas słuchając jak oddycha. Jego wielka pierś unosi się i opada, a ja przyciskam moje ciało, aby poczuć jego ciepło.

W końcu musiałam zasnąć. Kiedy włącza się alarm w jego komórce o piątej rano, żadne z nas go nie słyszy. Jest dziesiąta rano, kiedy budzi nas Riley. Klaszcze i śmieje się mówiąc, żebyśmy ruszyli nasze leniwe tyłki z łóżka, bo Justin mógłby dzisiaj skorzystać z siłowni.
Riley właściwie wydaje się być zadowolony, że 'spałam' z Justinem. Pewnie bardzo mu zależało, żeby Justin rozładował 'to', czymkolwiek to było, obojętnie czy z pomocą prostytutek czy moją.
Facet kompletnie przeoczył sposób w jaki oboje podskoczyliśmy do pozycji siedzącej, kiedy wyszedł. Justin wygląda na oszołomionego, gdy tylko widzi mnie po drugiej stronie łóżka. Mam chyba potargane włosy i muszę wyglądać na tak sponiewieraną jak się czuję.
Mimo tego, nie mogę nie zauważyć, że jego ciało jest pięknie nagie i to najbardziej niesamowitą rzecz jaką widziałam w dziennym świetle. Patrzymy na siebie przez kilka uderzeń serca.
Uderzeń serca podczas, których przypominam sobie każdy jego pocałunek z wczorajszego wieczoru. Światło słoneczne wpada do pokoju, łóżko jest nie wykonane, a my oboje w nim
jesteśmy. Mierzymy siebie wzrokiem od góry do dołu.
Czuję desperacką chęć rzucenia się na jego seksowne kości i widzę prymitywną uwagę w jego oczach, gdy po cichu pożera mnie wzrokiem. Moje ciało trzęsie się z pożądania w starej koszulce z Disney World’u, dzięki Melanie i jej corocznych wypadów pt. 'pozostań młoda'.
Jego oczy są tak ciemne tego ranka, że przysięgam na Boga, iż nie ma już ani jednej karmelowej plamki w tym gorącym, diabelskim wzroku.

~~~~

Zanim Justin ma szansę mnie zapytać co robię w jego łóżku, wstaję i szybko idę się przebrać. Jestem szalenie świadoma tego, że jego oczy śledzą mój każdy ruch przez pokój.
Ale nie przychodzi po mnie.
- To normalne, kiedy to się zdarza.- Wzrusza ramionami Pete w siłowni, kiedy Justin nie zjawił się w ciągu dwóch godzin.
- Brooke, możesz coś zrobić ze swoim dniem. To nie ma sensu. Idź się zabawić, złap trochę słońca. -Poważnie, po nocy picia, słowo 'słońce' nie jest tak mile widziane jak zazwyczaj, ale
potakuję i zwiedzam trochę Miami. Próbuję wchłonąć tutejszą niesamowitą kulturową mieszankę Latynosów i innych, ale po prostu nie mam na to energii. Nigdy w życiu nie miałam kaca.
To z pewnością jest doświadczenie, którego nigdy nie chcę powtarzać.
Obojętnie ile wody wypiję... nadal jestem spragniona. Mam też mdłości, otumanioną głowę, jestem słaba, źle się czuję i ledwo utrzymuję otwarte oczy żeby widzieć gdzie idę.
Mimo to wysilam się i decyduję zadzwonić do moich rodziców z komórki, gdy przechodzę obok sklepów Śródmieścia Miami.
- Gdzie teraz jesteś?- Żąda moja matka.
- Twój ojciec chce wiedzieć czy wybierasz się do tej słynnej restauracji Jak.Ona.Się.Nazywała, do tej gdzie chodzą gwiazdy filmowe?
- Mamo, ja pracuję.- Mówię jej.
- Dla mnie to nie są wakacje. A gdybyś powiedziała mi jak dokładnie nazywa się ta restauracja Jak.Ona.Się.Nazywała, to może miałabym wskazówkę o czym mówisz.
- Och, nieważne! Dostaliśmy nową pocztówkę od Nory! Jest w Australii i przesyła uściski. Powinnaś zobaczyć plażę na zdjęciu, o rany! To się nazywa raj. Zastanawiam się czy widziała prawdziwe aligatory. A może to krokodyle tam mieszkają? Krokodyle czy aligatory?
- Krokodyle, mamo. I myślę, że na Florydzie też jakieś są. Hej, nie chcę rozładować sobie baterii, zadzwonię do was w przyszły weekend, dobrze? Chciałam tylko sprawdzić czy u was wszystko w porządku. - Rozłączam się, bo to naprawdę nie był dobry pomysł, żeby dzisiaj dzwonić do moich rodziców. Są świetni i kocham ich, ale są moimi rodzicami. Są wścibscy, mają swoje zdanie i naturalnie, działają mi na nerwy.
Jestem szczególnie zła na fakt, że ich marzenia względem mojej światowej sławy roztrzaskały się razem z moim kolanem i wiem, że tak naprawdę nie wierzą, że jeszcze kiedykolwiek będę w stanie prowadzić 'pełne' życie. Byłoby o wiele łatwiej radzić sobie z nimi gdyby Nora robiła coś więcej niż wysyłanie jednej kartki miesięcznie.

Wracając do hotelu widzę Diane w sklepie z pamiątkami i idziemy na szybki lunch.
- Pete powiedział mi, że nasz facet nie najlepiej się dzisiaj czuje. - Mówi tonem zarówno pytającym i smutnym.
Dziobię sałatkę i nawadniam się naturalnym sokiem owocowym, głównie dlatego, że przez cały dzień pulsują mi w skroni. Wiem, że moja wątroba nie jest przyzwyczajona do takiego maltretowania jakie spotkało ją wczoraj. Zawsze uprzejmie traktowałam moje ciało.
Dzisiaj jest po prostu złe na mnie za nadmiar alkoholu, złe wybory żywieniowe i niespełnione
pożądanie.
- Czy to często się zdarza?- Pytam spoglądając na nią znad mojej sałaty z winegretem.
Potakuje.
- Rozumiem.- Mówię marnie i odkładam widelec.
- Czy to dlatego, że źle znosi alkohol czy może to jakieś problemy z agresją?
- Powiedziałabym, że problemy z agresją, ale nie wiem na pewno.- Diane podnosi swoją mrożoną herbatę, opiera się na krześle i wzrusza ramionami.
- Jestem osobą, która wie o tym najmniej. Wiem tylko, że Justin jest trudny.- Potakuje znacząco i pije przez słomkę.
- Trudny. Dlatego naprawdę, szczerze chciałabym żebyś rozważyła to zanim… cóż, oczywiście,
chyba że już…?
- Nic się nie wydarzyło, Diane. - Pocieram czoło i proszę o rachunek. Wychodzimy i zaprasza mnie do swojego pokoju, żeby przejrzeć przepisy, ale zamiast tego idę do apartamentu. Widzę, że Pete albo Riley powiesili na klamce zawieszkę 'Nie Przeszkadzać'. Wsuwam moją kartę klucz i wchodząc do środka zaczynam po cichu sprzątać największy bałagan.
Doprowadzenie pokoju do przyzwoitego wyglądu zajmuje godziny i kiedy zamiotłam
całe szkło do drzwi, zadzwoniłam do obsługi hotelu po tuzin plastikowych worków. Po skończeniu pracy wskakuję pod prysznic.

Nadal śpię w apartamencie prezydenckim mimo, że Diane zaproponowała mi spędzenie dzisiejszej nocy u niej. Po prostu… nie mogę iść nigdzie indziej. Chciałam spać z Justinem, i teraz kiedy po raz pierwszy dzielimy ze sobą apartament, nie wyprowadzę się i nie zostawię go samego.Zwłaszcza, jeśli źle się czuje. Ale w nocy apartament jest tak cichy, że moje serce nie chce się uspokoić, gdy leżę całkowicie przytomna w moim własnym łóżku i myślę o nim, o wszystkim co się wydarzyło. Chcę zapytać Pete’a i Riley’a co jest nie tak, ale z drugiej strony chcę, by Justin mi to powiedział.
Nie wiem ile czasu mija, ale nadal ponuro wpatruję się w ścianę, gdy drzwi sypialni otwierają się. Jestem zamroczona, ale siadam i widzę zarys jego postaci. Musiał wziąć kąpiel.
Para spodni od piżamy zwisa nisko na jego biodrach. Jego opalony tors połyskuje, a włosy są
mokre i nastroszone, ani jeden kosmyk nie opada na jego dumne czoło. Moje serce drży.
Chyba środki uspokajające przestały działać, bo stoi idealnie prosto i tylko jedną ręką opiera się lekko o framugę drzwi.
- Wszystko w porządku?- Pytam zmartwiona.
- Chcę spać z tobą. Tylko spać. -Mówi szorstko i wyraziście. Coś przewraca się w moim żołądku.
Czeka na moją odpowiedź, ale nie mogę odpowiedzieć. Chce mi się płakać i nie wiem dlaczego, ale przypisuję to kacowi i temu, że jestem niebezpiecznie blisko zakochania się w człowieku, którego nawet nie znam.
Podchodzi do łóżka, podnosi mnie i niesie przez korytarz z powrotem do głównej sypialni na szerokie, nieposłane łóżko. Kładzie mnie, wchodzi pod pościel i przysuwa mnie do siebie tak, że moja twarz leży na jego piersi, a jego nos jest zakopany w moich włosach na czubku głowy.
Nie rozumiem miażdżącej mnie ilości hormonu oksytocyny, którą produkuje moje ciało, ale to… on… bycie w tym łóżku z nim… sprawia, że zbyt dobrze się czuję. Zbyt bezpiecznie. Zbyt
szczęśliwie. Desperacko pragnę, żeby powiedział mi co jest nie tak. Co się stało?
Nie potrafi się kontrolować?Dlaczego tak zareagowali? Czy ma problem z przemocą i gniewem? Kto go kurwa zranił? Myślę o tym dlaczego został wyrzucony z boksu, jaki był zły na Skorpiona w klubie, jak mało brakowało, żeby znowu sabotował swoją karierę. Myślę jednak, że w tej chwili nie chce rozmawiać. Wygląda na ospałego i delikatnego, a ciemność i cisza wydają się być tak święte, że nie chcę tego psuć.

Zamiast tego leżę obok niego, a wszystkie pory mojego ciała krzyczą byśmy połączyli się fizycznie. Próbuję tego nie chcieć, ponieważ wiem, że nie jest czas na to. Nie wiem jakiego
rodzaju środki uspokajające mu podali, ale wiem, że później może nawet nie pamiętać, że jest tutaj ze mną. Nawet ja mogę tego nie pamiętać, bo jestem tak zmęczona i mam takiego kaca, że na tym etapie nie ufam własnym myślom.
- Tylko spać, w porządku?- Szepczę w jego gardło, mimo że przysięgam, iż tęsknię za tym mężczyzną gdzieś poza moim ciałem, nawet poza moim sercem.
- Tylko spać. - Przysuwa mnie bliżej siebie i czuję jego wzwód między nami. Jest bardzo twardy i pulsuje życiem sprawiając, że mam wewnętrzne dreszcze.
- I to.- Mruczy. Łapie mnie za szczękę i kładzie swoje usta na moich z taką delikatnością, że wszystkie moje komórki łączą się z nim. Jęczę i rozchylam usta wsuwając ręce w jego włosy. Czuję się lekko opętana, gdy przyciskam piersi do jego torsu. Nagle pragnę jego rąk na sobie, chcę jego języka na całym moim ciele. Kiedy gorąco i mokro pociera nim o mój, czuję jakbym pokonała niemożliwe. Drżąc chwytam jego twarz i mocniej go całuję.

Spowalnia mnie swoim językiem, jego palce wplątują się w moje włosy kierując moją głowę w powolny odurzający rytm jego ust. Boże, chcę żeby dotknął mnie we wszystkiego miejsca, w które jest się w stanie wcisnąć. Wszędzie. Gdziekolwiek. Jestem taka nabrzmiała i śliska, a on taki twardy pomiędzy naszymi brzuchami. Wiem, że on też bardzo mnie pragnie, ale powiedział tylko 'spać'…i 'to'… ale teraz ja nie chcę, żeby 'to' się skończyło.
Całuje mnie tak wolno i tak głęboko, że kończy mi się powietrze. Uwalnia moje usta tylko po to, aby pozwolić mi zaczerpnąć tchu, a potem znowu ociera swój język o mój, pieści moje usta, wargi i zęby. Karmi się mną, ssie moje usta, obraca język. Zakochuję się w jego pocałunku tak szybko, że wkrótce nie wiem już gdzie mam ręce i gdzie leżę.

Moje całe ciało jest wykorzystane przez sposób w jaki pieprzy moje usta aż robią się obolałe, opuchnięte i odwzajemnianie pocałunku boli mnie, aczkolwiek moje podsycone ciało żąda więcej. Kiedy jestem pewna, że posmakowałam krwi z moich ust albo jego, odsuwam się żeby zaczerpnąć powietrza dysząc. Zauważam, że ranka na jego ustach ponownie się otworzyła.
To on krwawi od całowania mnie. Pojękuję miękko i delikatnie liżę go, a on mruczy z zamkniętymi oczami. Przesuwa palce w dół moich włosów i przyciska moją twarz do zagięcia swojej szyi tuląc mnie. Jego pierś unosi się szybko i mocno pode mną.
Pościel jest gdzieś w naszych nogach, ale jest tak gorący i ciepły, że przywieram do jego ciała tak mocno jak potrafię i zasypiam. Kiedy obracam się w nocy, budzi mnie dziwne, nowe uczucie. Potężnie zbudowane ramię zaciska się wokół mnie i z powrotem przysuwa do miejsca, w którym ogrzewałam się przy nim. Moje ręce i nogi mrowią, gdy zerkam na jego zacienioną twarz i dociera do mnie, że jestem z nim w łóżku. Śpi, a przynajmniej tak wygląda.

Obraca głowę i jego powieki otwierają się. Kiedy mnie widzi znowu całuje moje usta, liżąc je
łagodnie nim po raz kolejny wkłada nos w moje włosy i przyciska do siebie.

_________________________________________________________________________________

 Dla jasności oni TEGO nie zrobili :)

* Chciałabym przypomnieć że to nie jest moje opowiadanie, ja tylko przekładam tą książkę na JBFF

Do następnego Miśki :)

16 komentarzy:

  1. Jezuuu ja myślałam że już dojdzie do punktu kulminacyjnego :O codziennie wchodziłam na twojego bloga po dosłownie co najmniej 10 razy żeby sprawdzić czy czegoś nowego nie ma, i się nie zawiodłam , ta relacja między nimi mnie wykańcza XD czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny świetny świetny , kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniałe :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko najswietsza :D Niech oni juz beda sie np. Tak potajemnie spotykac :D Uwielbiam i czekam na nastepny :)))) Kocham ich razem i dodawaj szybko nowy rozdzial :** Najlepsze opowiadanie ever ❤❤❤❤💝💞💘💕💛💕💛💖

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny! Brak słów :) cieszę sie ze wygoniła te prostytutki :) codziennie nie mogłam sie doczekać tego rozdziału :) czekam na nastepny !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku kocham to po prostu! Zawsze odliczam dni dopóki nie dodasz rozdziału, to chyba przeradza sie w obsesje haha Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega jest to tłumaczenie <3 czekam na kolejny rozdział! :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co napisać. Po prostu kocham to FF. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to ❤️ Chce nexta jak najszybciej ❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam też do mnie flamesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ominęłam wstęp i nie wiedziałam, że tylko to przekładasz;) ale mimo wszystko bardzo lubię to czytać
    Dzisiejszy rozdział jest świetny i już nie mogę się doczekać kolejnego:)

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurwa ale jest mega gorąco pomiędzy nimi ❤💜💙💛❤💜💙💛🔥🔥🔥💥💫💥🌟💫🔥🔥

    Proszę o 7 !!

    OdpowiedzUsuń
  13. Och boże czekam aż oni to zrobią 😍❤️❤️

    OdpowiedzUsuń