poniedziałek, 13 lipca 2015

9. Przygoda. Part I

Dzisiejszego wieczoru Podziemie tętni energią. W ciągu ostatniej godziny przestałam wypatrywać Nory pośród tłumu. Bałam się, że mój widok zachęcił ją do chowania się. Jestem zdeterminowana, by zmusić ją do wyjścia tylko jeszcze nie wiem jak to zrobię. Planuję to, co do tego nie ma wątpliwości.
Na razie pozwalam sobie wciągnąć się w magię walk i obserwuję wszystkich uczestników jeszcze zacieklej niż normalnie. Nawet jeśli tylko po to, żeby zobaczyć ich strategie na wypadek gdyby doszli do finału i musieli stawić czoła Justinowi.

Niektórzy walczą skrajnie nieczysto i dociera do mnie, że nie ma nikogo kto walczy tak jak on.
Justin walczy z miłością. Jest gwiazdą ringu i wygląda jak lew, a jego przeciwnik jest myszą, którą się bawi. Czasami skacze w górę i w dół, a czasami włącza tłum w akcję, kiedy kończy ze swoim przeciwnikiem. Wtedy puszcza go i wskazuje na niego palcem jakby pytał: 'Chcecie żebym wbił temu dupkowi twarz w mózg?'
Oczywiście tłum wrzeszczy, a ja jestem cała napalona, podniecona i podekscytowana samym obserwowaniem go. Kiedy został dzisiaj wywołany, tłum w Austin oszalał.
Prawie wszyscy obecni wstali i wydzierali się, a ja obserwowałam ze ściśniętym żołądkiem jak pojawia się w korytarzu, wspina na ring i nagle całe pomieszczenie ożywa razem z nim. Teraz banery powiewają nad całą salą, gdy tłucze swojego trzeciego przeciwnika. Tak mocno wymęczył faceta, że pewnie za kilka minut już będzie koniec.
Jest w swoim temacie. Pokonał wszystkich i wszystko, co mu dali. Nie widziałam, żeby którykolwiek z jego przeciwników był w stanie dobrze go uderzyć. Jego twarz jest tak samo nienaruszona jak garda.
Czuję, że w ten sposób chce udowodnić coś temu miastu, w którym się urodził.
Czuję jakby każdym ciosem mówił swoim rodzicom, że byli w błędzie. To sprawia, że jeszcze bardziej wiwatuję mu w głowie. Jestem bardzo osłupiona tym, czego się dowiedziałam i po prostu nie umiem sobie wyobrazić Justina zamkniętego gdziekolwiek. Bezradnego i złego.
Jest silnym i pierwotnym mężczyzną, który dokładnie wie czego chce. Wkurza mnie myśl, że ktoś zranił go kiedy był młodszy i bardziej delikatny. Przez to czuję się opiekuńcza wobec niego i żałuję, że nie poznałam go wcześniej. Jak gdybym mogła coś zrobić, by to powstrzymać.
Słyszę łoskot jego nokautu i następujące po nim krzyki. Moje serce jest gotowe wyskoczyć z piersi, gdy prowadzący łapie Justina za ramię i podnosi je.

- Zwycięzca dzisiejszej nocy, Juuuustiiin Bieber, wasz RIPTIDE!!! -Jego ramię podniosło się w zwycięstwie, a ja wstrzymuję oddech w oczekiwaniu, co teraz się wydarzy. Czekam na to, co zawsze robi. Szuka mnie tymi karmelowymi oczami.
Moje ciało napręża się w momencie, gdy kieruje swój wzrok na mnie. Uśmiecha się, ale jakoś tak nieustępliwie. Walczył z zaciętością i jego uśmiech jest tak samo zawzięty. Niczym wybuch seksu i nagle nie ma w nim niczego niewinnego. Nie odwraca ode mnie swojego zaborczego wzroku, jego oddech nadal szarpie się z potężnej piersi, a strużki potu spływają po ciele.
Wygląda tak samo idealnie jak wtedy kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy w Seattle.
Pragnę go bardziej niż kiedykolwiek. Jestem taka mokra i zdesperowana tym jak się przez niego czuję, że po prostu gapię się na niego. Nie odwzajemniam uśmiechu, moje oczy nakazuję mu skończyć to, co dzieje się między nami. Czymkolwiek jest to, co razi mnie jak prąd za każdym razem, gdy jesteśmy
blisko siebie. Wyłożyłam wszystkie karty, powiedziałam mu, że go pragnę, a on dalej jest dla mnie nieosiągalny jak kometa. Z połyskującymi oczami wskazuje na mnie, potem na siebie, a potem na postać, która zbliża się przed moje siedzenie. Postać niesie jasną, czerwoną różę.
Wpycha ją w  zasięgu mojego wzroku.
- Od Justina. - Szepta z uśmiechem młoda dziewczyna. Pojawia się kolejna róża i inny głos ogłasza z dumą.
-Od Justina. -Trzecia wpada w moją rękę.
- Od Justina. - Czwarta.
- Od Riptide’a.
- Od JB. Przykro mi, że te palanty obrzuciły cię jajkami…
- Od Justina. -Mój puls sięgnął księżyca, a w tym samym czasie tyłek zapadł się. Patrzę w
niedowierzaniu na kolejkę ludzi formującą się przede mną. Jest ich z kilkadziesiąt i wszyscy podają mi róże od niego. Obserwuje mnie z tym uśmiechem z dołeczkami, który mówi mi, że należę do niego. Moje serce boli tak bardzo, że chcę wydrzeć je sobie z piersi i wyrzucić gdzieś. Słowo o tym co zrobił w Los Angeles musiało wypłynąć na Twitter’a albo nie wiem gdzie. Wiem tylko, że mam ramiona pełne róż i wszystkie są od niego. Od mężczyzny, który walczy jak szalony, podnieca mnie jak nikt inny i jest
najseksowniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek widziałam. Od mężczyzny, który puszcza mi seksowną muzykę, daje mi do spania swoją koszulę, broni mnie zaciekle jak lew, a mimo to nie chce mnie wziąć, gdy jestem naga i drżę w jego ramionach. Nagle już nie mogę tego znieść.

Nawet nie zerkam na niego, kiedy wracamy samochodem do domu. Jego wzrok jest przyklejony do mojego profilu i każda komórka mojego ciała jest tego świadoma. Wiem, że chce wiedzieć czy jestem wdzięczna za moje róże, ale moje wnętrze jest tak skrępowane, że kipi. Całe moje niespełnione pożądanie przeobraziło się w jakiś rodzaj gniewu, przez który prawdopodobnie się rozchoruję albo umrę.Trzęsę się z tego powodu. Z potrzeby. Z cierpienia. Z furii. Jak on śmie. Sprawiać, że tak go pragnę. Jak śmie oferować mi pracę moich marzeń, a potem stać się centrum mojego świata aż jestem gotowa zaryzykować dla niego wszystko. Nawet moją pracę. Moją rodzinę. Przyjaciół. Miasto, w którym dorastałam. Jak śmie dotykać mnie pod prysznicem i całować mnie jakby chciał mnie jeść na każdy
posiłek aż do śmierci! Jak śmie być moją żyjącą fantazją, która spełniła się tylko po to, by torturować mnie aż nie mogę tego znieść. Kiedyś czułam się tak cholernie wolna i szczęśliwa, że nie mam żadnych romantycznych dramatów. Słuchałam jak Melanie nawija i bredzi, wtedy mówiłam jej:
 'Mel, to tylko mężczyzna. Głowa do góry i zajmij się następnym.' A teraz ja jestem szalona z powodu jednego mężczyzny i moja własna rada jest gówno warta, ponieważ nie ma drugiego takiego dla mnie.
Już nie czuję się wolna. Jestem zajęta, a facet, który pojął mnie emocjonalnie nie chce mnie wziąć. Gdybym nie była taka zła i sfrustrowana, to użalałbym się nad sobą jak nigdy w życiu, no poza epizodem po moim upadku na eliminacjach do Olimpiady.
- Justin, byłeś niesamowity! - Mówi do niego Pete wzdychając z czystego zadowolenia.
- Chłopie, świetny wieczór.
- Świetna walka, synu- Mówi Trener. Jeszcze nie słyszałam, żeby ten ponury człowiek był tak szczęśliwy.
- Ani razu nie złamałeś postawy. Ani razu nie opuściłeś gardy. Nawet Brooke poczuła dzisiaj miłość, co Brooke? -Zapada cisza, a ja nadal siedzę nieruchomo patrząc przez okno na migające światła, jakbym w ogóle nie słyszała ich rozmowy. Absolutnie odmawiam zachwycania się moimi różami i komplementowaniem go. Tak, jego fani obsypali mnie różami, a on sam walczył jak prawdziwy, cudowny mistrz… moja cipka zaciska się, gdy przypominam sobie potężne ciosy jego pięści i teraz odmawiam myślenia nawet o tym.
- Totalnie ich zmiotłeś.- Mówi Riley. Justin nie odpowiada na ich komplementy. Czuję jego wzrok na moijej twarzy, pali mnie jak rozżarzony pręt. Jego energia robi się tak samo wrząca jak moja. Pewnie chciał innej reakcji na swój gest. Pewnie chciał, żebym się zachwycała i powiedziała mu:
 'Ojej, jesteś taki niesamowity!' Ale nie zrobię tego, bo nienawidzę tego, co mi robi. Nienawidzę tego, że czuję się taka chwiejna. Chcę wydrapać mu oczy, a później się rozpłakać. Chcę rzucić te wszystkie róże na jego kolana i powiedzieć mu, żeby teraz pieprzył się z nimi, bo ja już nawet nie chcę, żeby pieprzył się ze mną! Więc kiedy róże stoją już w wiaderku na lód w moim pokoju, a mój gniew urósł do
ogromnych rozmiarów, maszeruję korytarzem i znajduję Pete’a w salonie na zewnątrz głównej sypialni.
- Justin?- Domagam.
- Pod prysznicem. - Wskazuje na drzwi, więc wpadam do środka, zatrzaskuję drzwi, zamykam je na klucz i widzę go jak stoi w progu łazienki. Jest całkowicie nagi, kapie z niego, bo dopiero co wyszedł spod prysznica i trzyma ręczniki w ręce. Błyskawicznie ma wzwód.
Jego oniemiały wzrok skupia się na mnie i ręcznik upada koło jego stóp.
Nigdy nie widziałam go tak nagiego i to, że widzę jego fizyczną perfekcję oraz najpiękniejszego penisa jakiego widziałam... także działającego idealnie, wkurza mnie jeszcze bardziej.
Krew płynie niczym magma w moich żyłach, gdy ruszam do przodu i zaczynam okładać jego pierś pięściami tak mocno jak mogę bez połamania sobie kości.
-Dlaczego mnie nie dotknąłeś? Dlaczego mnie nie weźmiesz do cholery? Jestem za gruba? Za zwykła? A może po prostu sprawia ci przyjemność pieprzone torturowanie mnie do nieprzytomności? A może jesteś najzwyczajniej w świecie podły? Dla twojej informacji, chciałam seksu z tobą od dnia kiedy przyszłam do twojego głupiego hotelu i zamiast tego zostałam zatrudniona! -Łapie mnie za nadgarstki i ze złością ciągnie do siebie przyszpilając moje ramiona w dół.
- Dlaczego chcesz seksu ze mną? Chcesz pieprzonej przygody? Czym miałem być twoją pieprzoną przygodą na jedną noc? Jestem przygodą każdej kobiety, niech to szlag i nie chcę być twoją. Chcę być kurewsko PRAWDZIWY. Rozumiesz to? Jeśli cię przelecę, to chcę żebyś do mnie należała. Żebyś była moja. Chcę, żebyś oddała się mi, a nie Riptide’owi!
- Nigdy nie będę twoja, jeśli mnie nie weźmiesz. Weź mnie! Ty sukinsynu, nie widzisz jak bardzo cię pragnę?
-Nie znasz mnie. - Syczy przez zaciśnięte zęby. Jego twarz jest pełna niepokoju kiedy przyciska moje nadgarstki do moich boków.
- Nic o mnie nie wiesz.
- Więc mi powiedz! Myślisz, że cię zostawię jeśli powiesz mi to o czym nie chcesz żebym wiedziała?
- Ja tak nie myślę, ja to wiem. - Chwyta moją twarz jedną ręką i ściska oba moje policzki. Jego oczy są bezlitośnie karmelowe i prawie oszalałe.
- Zostawisz mnie w chwili kiedy zrobi się za stromo, zostawisz mnie z niczym. A pragnę cię jak niczego w moim życiu. Jesteś wszystkim o czym myślę, o czym śnię. Mam wzloty i upadki i teraz zawsze chodzi o ciebie, już nawet nie o mnie. Nie mogę spać, nie mogę myśleć i to wszystko tylko dlatego, że chcę być tym cholernie 'jedynym' dla ciebie. A kiedy tylko zorientujesz się czym jestem, będę jedynie pierdolonym błędem!
- Jak możesz być błędem? Widziałeś siebie? Widziałeś co mi robisz? Miałeś mnie już przy 'witaj' ty pieprzony dupku! Sprawiasz, że pragnę cię aż do bólu, a potem gówno z tym robisz!
- Bo jestem dwubiegunowy, kurwa! Jestem maniakiem. Brutalem. Skłonnym do depresji. Jestem pieprzoną tykającą bombą i jeśli któryś z moich pracowników zawali kiedy będę miał kolejny epizod, następną osobą którą skrzywdzę możesz być ty. Próbowałem ci to uzmysłowić tak wolno jak to było możliwe, żebym mógł chociaż mieć cień szansy z tobą. To gówno zabrało mi wszystko. Wszystko. Moją karierę. Moją rodzinę. Moich pieprzonych przyjaciół. Jeśli zrobi to samo z tobą, to nawet kurwa nie wiem co zrobię. Ale depresja uderzy mnie tak bardzo, że pewnie się zabiję! -Moje oczy pieką, gdy słowa latają niczym okropne baty w mojej głowie. Każde szokujące słowo oszałamia mnie aż do kości. Przeklina i puszcza mnie, a ja robię krok do tyłu i obserwuję jak ze złością ubiera spodnie od dresu.
Patrzę z bezradnością jak chwyta t-shirt z szafy, moje serce całkowicie przestało bić w piersi.
Słowo 'dwubiegunowy' tak naprawdę nie jest mi znane, choć coś mi dudni.
Nigdy nie spotkałam osoby, która to miała. Myślę o tych ostatnich tygodniach i dostaję małą wskazówkę. O tak. Rozumiem.
Justin zarówno kocha siebie jak i nienawidzi. Kocha i nienawidzi swojego życia. W jednej chwili wszystko jest dobrze, a w następnej wszystko jest źle. Jest mu gorąco, a potem zimno. Może nigdy nie został zaakceptowany, nawet przez samego siebie i może wszyscy zostawiali go w chwili kiedy robiło się… pod górkę.
Tysiąc emocji tłoczy się w mojej piersi i ledwo mieszczę je wszystkie w moim ciele. Jego pierś opada ciężko, gdy obserwuje mnie z drugiego końca pokoju. Jego oczy są niesamowicie karmelowe, gdy zaciska ręce przy swoich bokach i czeka aż coś powiem. Nadal ściska t-shirt, który zwisa przy jego boku. Nagle wiem tylko, że ten mężczyzna w mojej głowie ma kształt niczym bóg, ale teraz dociera do mnie również, że jest człowiekiem i ma niedoskonałości. Każdym bolącym i drżącym calem mojego ciała, pragnę go jeszcze bardziej. Tak bardzo, że chcę się utopić jeśli mi dzisiaj odmówi.
Biorę wdech i drżącymi rękami powoli zaczynam odpinać guziki mojego topu. Po kolei chwytam je między palce. Szmer sprawia, że opuszcza wzrok na moją pierś i przez jego oczy przemyka udręka. Jego wzrok pożera mnie tak mocno, że czuję jak jego oczy wgryzają się w moje serce.
- Jestem do wzięcia taki jaki jestem. Nie biorę leków. Sprawiają, że czuję się martwy, a mam zamiar przeżyć moje życie żywy. - Ostrzega mnie szorstkim, zagniewanym szeptem.
Potakuję w zrozumieniu. Odmawiałam zażywania antydepresantów kiedy ponoć, klinicznie potrzebowałam ich po moim upadku. Wierzę, że do ciebie należy wybór jak żyjesz
ze swoją chorobą i czasami lek jest gorszy niż choroba. Jest człowiekiem który bardzo dobrze się odżywia i jakakolwiek chemia może go rozchwiać. Rozumiem to. Nie jest moją rolą mówienie mu, co ma robić. Ale czy w ogóle zdaje sobie sprawę z tego jaki jest ważny? Do czego doszedł całkiem sam? Czy widzi jaki świetny zespół stworzył? Widzę jak Trener, Diane, Pete i Riley kochają go nawet, gdy się sprzeczają. Chciałam należeć do tego zespołu, ale teraz chcę należeć jedynie do tego mężczyzny.
I chcę, by on należał do mnie.
- Zdejmij ubranie, Justin. - Odpinając ostatni guzik, rozsuwam koszulę. T-shirt, który nadal trzyma w swoim uścisku spada na podłogę, gdy jego palce otwierają się nieopanowanie. Jego oczy pożerają mnie, jego głos jest wzburzony pełnym cierpienia.
- Nie masz pojęcia o co prosisz...
- Proszę o ciebie.
- Nie pozwolę ci mnie kurwa zostawić. -Moje gardło zaciska się z emocji, przez co ciężko wymówić mi słowa.
- Może nie będę chciała... - Bolesna desperacja miga w jego oczach.
- Daj mi przeklętą gwarancję. Nie pozwolę ci mnie kurwa zostawić, a będziesz próbowała. Będę trudny i będę dupkiem. Wcześniej lub później będziesz miała mnie kurewsko dość. -Rzucam moją bluzkę na podłogę kręcąc głową, a potem zsuwam spódniczkę po moich biodrach i wychodzę z niej.
Drżąc aż do mojej duszy, stoję w samym zwykłym bawełnianym biustonoszu i majtkach, a moje piersi unoszą się i opadają.
- Nigdy nie będę miała ciebie dość, nigdy. -Na początku moje słowa wydają się nie mieć na nim żadnego efektu. A ja myślę, że powoli umieram.
Potem z jego gardła wydobywa się niski, wygłodniały dźwięk. Oddech więźnie mi w gardle.
Stoi nieruchomo w spodniach dresowych i obserwuje mnie. Jego nogi przyjęły pozycję do walki, a oczy biją pożądaniem. Jego szerokie ramiona dygoczą z każdym oddechem, zaciska ręce w pięści przy swoich bokach. Głęboka szorstkość jego głosu dręczy moją skórę.

- Więc podejdź tutaj. -Ten rozkaz pojawia się tak niespodziewanie, że moje nogi zaczynają się trząść.
Wszystkie moje systemy zaczynają współpracować, ale w tym samym czasie nie mogę się ruszyć.
Czuję się jak masa organów, które próbują stworzyć jedność. Szybkie serce. Pocąca się skóra. Drgawki na zakończeniach moich nerwów. Całkowita bezużyteczność moich płuc.
Całe moje ciało chce tej samej rzeczy, ale jest zbyt spięte żeby współpracować. Kiedy w końcu udaje mi się wziąć urwany oddech, czuję się taka żywa i  równocześnie rozwiązana, nawet moje palce u nóg mrowią gdy my... ja, moje serce, kości i skóra w końcu robimy pierwszy krok.
Zżerają mnie nerwy przez całą drogę do celu.
Oddech Justina przyspiesza. Jego potężna pierś unosi się jeszcze szybciej, kiedy się zbliżam. Krok za krokiem pełnym nerwów, czuję pulsowanie w moich skroniach, gdy widzę jak żar jego wzroku wbija się we mnie. Płonę dla niego pomiędzy moimi nogami. Bolą mnie sutki. Twarde czubki wpychają się boleśnie w mój bawełniany biustonosz. Wszystkie pory w moim ciele chcą błagać go, by je sączył.
By mnie dotknął. By kochał się ze mną.
Zatrzymując się krok od niego, prawie czuję jak zapach jego mydła owija moje płuca upajając wszystkie zmysły. Wyciąga rękę i wplątuje dziesięć wzburzonych palców w moje włosy.
Odciąga moją głowę do tyłu i zanurza nos w mojej szyi łagodnie mrucząc.
Dosięga mnie to jak głęboko nabiera powietrza i przebiega mnie dreszcz, gdy robię to samo.
Wchłaniam nozdrzami każdy kolor i smak jego silnego męskiego zapachu. Wysuwa język i wyznacza nim mokrą ścieżkę po mojej szyi równocześnie obejmując mnie w pasie. Przyciska mnie do siebie szepcząc.
- Moja. -Pożądanie i miłość wybuchają we mnie.
- Tak, tak, tak Justin, tak... - Wplątuję palce w jego włosy i namiętnie przyciskam piersi do jego torsu. Pocieram moimi obolałymi sutkami o jego przeponę. Moje ręce brutalnie przyciskają jego głowę do
mojej, a on dalej wdycha mnie zaciągając się głęboko i desperacko. Moje ciało rzuca się z błogości.
Łapie moją twarz w swoje szorstkie dłonie i przesuwa język z mojej szyi, po szczęce w kierunku moich ust z ciężkim oddechem. Liże moje wargi. Mocząc mnie. Oznaczając mnie.

Jego język lekko napiera na moje wargi, potem dokłada swoje usta i używa ich do otworzenia moich. Wymyka mi się łagodny pisk i zagłusza go, gdy zaczyna mnie smakować.
Jest mokry, gorący i głodny. Moja odpowiedź jest szybka i dzika. Nasze języki zderzają się w gorącym szale wilgoci i jęków. Moje ciało rozpływa się na jego twardym ciele, jego silne ramię owinięte wokół mojej drobnej talii, jest jedyną rzeczą, która utrzymuje mnie w pionie. Nie wiem czy to ja tak na niego
działam czy on na mnie. Wiem tylko, że to jest nieuniknione jak nadciągające tsunami, a ja przygotowuję się na żeglowanie mojego życia.

Smakujemy się i karmimy sobą. Jestem taka spragniona, że mógłby karmić mnie swoimi pocałunkami przez całą noc, a ja nadal byłabym na pustkowiu. Mocniej ściska moje włosy w jednej pięści, trzyma mnie w miejscu jakby bał się, że oderwę się od jego boskich ust. A ja bardzo się boję, że to sen, aż zaciskam palce na jego mokrych włosach. Jeśli w hotelu wybuchłby pożar, gdyby wtargnęła armia szalonych fanów albo sam Skorpion wszedł do tej sypialni to i tak nie pozwoliłabym Justinowi Bieberowi zabrać ze mnie swoich ust.
Gorąca wilgoć jego ust rozwiązuje mnie, sprawia, że jestem naćpana. Jęczę i lekko ssę jego gruby język, wielbiąc to jak Justin pojękuje razem ze mną i wpycha go głębiej dając mi więcej.
Robi się niespokojny. Pośród śliskich dźwięków całowania odbijających się echem w pokoju, jego spodnie szeleszczą, gdy zsuwa je po swoich nogach. Mięśnie na jego ramieniu
napinają się zaciskając wokół mnie. Materiał spada do naszych stóp. Potem wpycha kciuki w
przednie odpięcie mojego biustonosza i ciągnie aż się otwiera. Moje piersi wyskakują na wolność, a biustonosz spada na podłogę.
Nigdy nie czułam się tak nabrzmiała dopóki nie łapie moich piersi w jedną dużą rękę i podnosi je wyżej, by móc je ssać. Zwilża moje sutki swoim językiem, najpierw jeden, a potem drugi.
Delikatnie obejmuje rękami moje kształty i szorstkimi dłońmi pociera o sterczące sutki.
Jęczę z przyjemności, gdy z powrotem wpycha język w moje usta. Jestem tak głodna, że nie mogę przestać się trząś.
Znowu otaczają nas mokre odgłosy całowania. Ściska jedną pierś i wkłada drugą rękę między moje nogi dotykając mnie pod majtkami. Pociera mnie dłonią, a potem przesuwa najdłuższym palcem wzdłuż wilgotnych warg mojego wejścia. Drgawki oczekiwania pulsują w moim łonie.
Odrywa swoje usta, przykłada czoło do mojego i obserwuje jak jego ręka bezwstydnie porusza się pod moimi białymi, bawełnianymi majtkami.  Brakuje nam tchu, iż nie spodziewam się usłyszę jego szorstkiego i głębokiego głosu, który eksploduje w moją twarz.
Jego czoło nadal styka się z moim i dalej obserwuje jak jego ręka pieści moją mokrość.
- Powiedz, że to dla mnie. - Moje ręce zaciskają się wokół jego silnej szyi, gdy drażni się ze mną i wpycha czubek swojego palca we mnie. Przeszywa mnie rozwalająca umysł błogość.
- To dla ciebie. -Całuję jego twardą skroń, jego szczękę, nie mogę oddychać. Opuszcza mnie dźwięk
protestu, gdy zabiera rękę, a następnie łapie moje majtki i rozrywa je jednym ruchem.
Przechodzi mnie podekscytowanie. Chwyta mnie w pasie i obraca nas wbijając moje plecy na ścianę. Oplatam go nogami kiedy chwyta mój tyłek i chwilę później czuję go... tam, przy moim wejściu.
Jego twardość dotyka zewnętrznych części mojej śliskiej mokrości. Łapie moje nadgarstki i podnosi ręce nad moją głowę zamykając je w uścisku swojej dłoni.
- Jesteś moja?- Pyta zachrypnięty kiedy jego ręka wraca pomiędzy moje uda i na chwile we mnie wchodzi. Tracę oddech. Jestem spętana. Szaleję.
- Jestem twoja. -Wyraz jego twarzy jest podniecony, wygłodniały, tak gorący gdy wkłada palec głębiej we mnie.
- Chcesz poczuć mnie w środku? -Moja potrzeba zatyka mi tchawicę, gdy czuję rozkosz płynącą w moich nogach.
- Chcę poczuć cię wszędzie. Na całej mnie. We mnie. -Jego ręka trzęsie się z samokontroli, kiedy ją zabiera i po raz kolejny ustawia swoją erekcję pomiędzy moimi nogami. Nie wchodzi we mnie, ale pozwala mi poczuć co mi da.

Nasze oczy łączą się w siebie, gdy pocieramy się. Razem kołysząc biodrami. Sapiemy. Pragniemy.
I nie mogę spuść z niego wzroku.
Jest jeszcze piękniejszy niż kiedy walczy i jest arogancki i zły. Piękniejszy niż kiedy trenuje i jest spocony i zmęczony. Jeszcze piękniejszy niż kiedy uśmiecha się do mnie i jest zabawny. Bardziej nawet kiedy jest troskliwy i zrelaksowany, gdy masuję go olejkiem. Jest najpiękniejszą rzeczą jaką widziałam. Jego twarz tak napięta i surowa od pragnienia, oczy ciemne i na wpół otwarte, drżące nozdrza, usta rozchylone by mógł oddychać, szyja oznakowana żyłami, opalenizna głębsza, ciemniejsza przez obezwładniające podniecenie, które zmienia kolor skóry.
Trzyma moje ręce w uwięzi pieszcząc swoją twardością. Kusząc mnie. Obiecując.
Mogę tylko jęczeć w cichej prośbie żeby mnie wziął. Moje narządy rodne buzują. Krew płynie przez moje ciało jak sztorm. Posiądzie mnie mężczyzna, którego kocham i jestem gotowa.Jestem.Gotowa.
Przyciemnione Karmelowe oczy obserwują mnie przez chwilę. W jednej chwili jestem pusta, a w następnej już jest we mnie. Wypełnia mnie powoli i ostrożnie. Jakbym była jego cennym skarbem i nie chce mnie zepsuć, jak gdyby myślał, że ktoś inny mógłby przyjąć go tak odpowiednio, z taką chęcią i miłością jak ja. Jest szeroki i twardy, taki męski, wchodzi we mnie ze stanowczością. Drży i pojękuje, gdy moje wewnętrzne mięśnie zaciskają się wokół jego pulsującej długości. Jest taki duży. Piszczę ponownie, prawie z bólu kiedy poruszam się chcąc więcej, chcąc mniej. Decydując, że moja potrzeba na więcej wykracza poza wszystko, opuszczam się jeszcze niżej i odrzucam głowę do tyłu.
Wydaję z siebie słaby dźwięk, gdy moje ciało próbuje się dostosować.
Delikatnie chwyta moje piersi w swoje szorstkie dłonie i wpycha we mnie język tak, że połyka mój krzyk i spijam wszystko czym karmi mnie jego język. Mocno pulsuje w moim kanale utrzymując się w głębi mnie. Moje ciało drży w delirium kiedy opuszcza głowę i przesuwa swoim językiem po mojej szczęce, wzdłuż brody i po szyi. Kiedy wkłada sutek w swoje gorące usta, moje wnętrze zaciska się czując nadchodzący orgazm. Drżę w gorączce i z pragnieniem wypycham moje biodra na niego.
- Justin. -Błagam zaciskając ręce wokół jego szyi. Zaciskam uda wokół niego unosząc miednicę. Ten ruch wypala potworną rozkosz przez moje ciało, gdy jego twardość przesuwa się we mnie. Moje oczy przewracają się na tył głowy.
- Justin…- Jęczę nieświadomie i kołyszę biodrami.
- Proszę, proszę…rusz się. -Pojękuję jakby także bał się, że nie wytrzyma. Ale próbuje mnie zadowolić, wysuwa się, a potem z powrotem wchodzi we mnie. Oboje jesteśmy rozmotani z naszych gardeł wyrywa się podobny desperacki dźwięk rozkoszy. Powtarza ruch bioder i przykłada czoło do mojego z
jękiem powściągliwości. A potem zaczyna całować mnie jakby od tego zależało jego życie.
- Brooke. - Jęczy w moje usta. Jego ręce zaciskają się na moich biodrach, gdy wysuwa i wsuwa się z powrotem wystarczająco głęboko, żeby całkowicie zanurzyć się we mnie. Szybko kończy.
Ciepło jego niewiarygodnie gwałtownych drgawek i potężne szarpania jego drżącego we mnie penisa pochłaniają mnie. Dreszcz ogarnia moje ciało. Mój system zawiesza się i włącza ponownie, a zbiór gwiazd spada za moimi powiekami.
Ściskam jego umięśnione ciało, które skręca się i zaciska przy moim. Liżę jego szyję,
gdy jego muskularne ciało napina się i w końcu uspokaja. Pomrukuje z cichą satysfakcją w moją skroń.
Dalej dyszymy i delikatnie kołyszemy biodrami nawet po zakończeniu orgazmu.
Justin emanuje przy mnie taką potrzebą, że nawet nie pozwala mi nabrać oddechu.
Chwyta mnie za pośladki, moje nogi nadal są oplecione wokół niego, i niesie mnie do łóżka. Nadal jest we mnie, nadal twardy.Kładzie mnie na łóżko i wkłada poduszkę pod moją głowę, a potem zaczyna poruszać się ponownie wewnątrz mnie tak wolno, że mruczę i przesuwam paznokciami po jego plecach.


Obserwuję jak podtrzymuje się na rękach, uwielbiam jego idealne ramiona, jego idealne gardło, jego twarz wyciszoną błogością, gdy zaczyna pieprzyć mnie szybko i mocno, jak zwierzę. Moje sutki bolą od samego patrzenia w jego zaciemnione z pożądania oczy.
Schyla głowę do mojej i wpycha język dopóki nie zaczynam połykać moich własnych jęków.
- Chciałaś mnie. - Jego oddech jest szybki, a oczy dzikie.
- Oto jestem. -Pieprzy mnie swoim penisem dziesięć razy szybciej i  mocniej, sprawiając że piszczę z
przyjemności jego władzy nade mną. Kiedy moje mięśnie napinają się i ciało przygotowuje się na kolejny wstrząsający światem orgazm, pozwala mi dojść utrzymując szalony rytm. Później warczy i przedłuża swój orgazm wychodząc ze mnie pocierając członkiem o moją skórę.
Drżę, z mojego gardła wydobywa się jęknięcie, gdy przesuwa wilgotnym czubkiem swojego penisa po wewnętrznej stronie mojego uda równocześnie pieszcząc ręką pulsujący sutek. Zawsze lubiłam mój rozmiar B, ale teraz wydaje się za mały i kruchy w jego dużych, szorstkich dłoniach.
 Pojękuje jakby naprawdę lubił je ściskać i liże mnie po szyi.
- Od tak dawna chciałem cię dotknąć, petardko. -Błogość wybucha w moich zakończeniach nerwowych, gdy podszczypuje i okręca je.
Jego zęby podgryzają skórę pod moją wyeksponowaną żuchwą, gdy wyginam się w stronę jego ciała.
Otaczają mnie jego twarde i silne mięśnie, zaciskają się i rozluźniają. Jego członek jest nieziemsko twardy i seksowny, ociera się o całe moje ciało i rozsmarowuje na mnie swoje nasienie. Czuję takie delirium, że chcę poczuć tego mężczyznę w sobie, w moich ustach i rękach w tym samym czasie.
Nagle wraca między moje nogi, mocniej i głębiej, jego palce wbijają się w moje biodra, a ja nadal jestem mokra i nabrzmiała. Spotykam jego każde pchnięcie desperacko jęcząc jego imię.
- Justin. -Tu nie chodzi o grę wstępną. Chodzi o posiadania i branie, o odkrywanie tego pulsującego, boleśnie fizycznego bólu, który jest tak potężny, że powoduje ból mojej duszy.
Śpiewam w środku. Nie mogę uwierzyć w to jak pachnie, jak go czuje. To lepsze niż moje wszystkie fantazje.
I kiedy pojękuję 'proszę, o Boże, jesteś taki twardy, to takie przyjemne uczucie' dociera do mnie, że Justin ma swoją własną mantrę. Mówi mi 'taka słodka i mokra', gdy liże każdą część mnie jaką może. Bardzo podoba mi się to, że rozsmarował na mnie swój zapach, że wszędzie mnie liże, że mogę poczuć jego zęby, odciski, skórę i to jak jego krótkie paznokcie wbijają się w moją skórę.
Wyrywające się ze mnie dzikie dźwięki, są przerywane tak samo jak moje oddechy. Nie ma mowy żebym zablokowała te surowe odgłosy pożądania. Głębsze pchnięcia sprawiają, że Justin doprowadza mnie do szaleństwa. Podnosi się, żeby obserwować moje podskakujące piersi, gdy pieprzy mnie tak cholernie mocno. Jego oczy połyskują jak drapieżnikowi, gdy wbija biodra w moje. Jest prymitywnym zwierzęciem, które bierze mnie w posiadanie i jest mój.
Moje zęby uderzają o siebie, gdy ciało pochłania każdy centymetr jego poruszającego się członka. Moje palce wbijają się w jego warte ślinienia się pośladki i przyciągam go głębiej wijąc się pod jego ciężarem aż wybucham. Krzyczę, gdy jego ciepło wlewa się we mnie i podąża za mną z niskim jękiem. Ściska moje biodra zwalniając tempo aż w końcu jesteśmy papką zmęczonych mięśni i kości, splątanych lepkich od potu  ciał na łóżku.Po wszystkim czuję się cudownie. Jestem zrelaksowana, ciepła i bardzo, bardzo pożądana.
Wzdychając łapię jedno ciężkie, męskie ramię i owijam je sobie wokół moich ramion, aby móc wtulić się w jego pierś, a potem całuję jego najbliższy sutek. Ma najseksowniejsze, najmniejsze, najbardziej brązowe, najidealniej sterczące męskie sutki jakie kiedykolwiek widziałam i zero włosków na piersi. Samo całowanie ich sprawia, że znowu się zaciskam mimo, że jestem cała obolała.

~~ Ciąg dalszy nastąpi...
__________________________________________________________________________________

Facet nie chce wziąć cię do łóżka? Wypróbuj sposób na Brooke .... 'Weź mnie! Ty sukinsynu, nie widzisz jak bardzo cię pragnę?'  :D   Nic dodać nic ując lol
Teraz już widzicie tok myślenia Jusa :/
Ale w końcu i tak będzie drama...
Następny rozdział będzie prawdopodobnie w czwartek.

Do następnego Miśki!!
xx

19 komentarzy:

  1. JA TU UMIERAM! Jezu wziął ją, cos czułam, ze to bedzie w tym rozdziale. Matko nawet nie wiesz jak sie cieszę ze dodałas dzis i zrozpaczona, ze znów muszę czekać. Drama? Uwielbiam dramy, ale chyba sie załamie jak bedzie cos poważnego. Rozdzial cudowny! Już nie mogę sie doczekać następnego. Kocham i z niecierpliwoscią czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahhahahaahahahah napewno wypróbuję jej sposób. Skoro zadziałał na Justina to na wszystkich zadziała. Jaka drama? Coś czuję, że to będzie ze skorpionem. Całe ff zakończy się dobrze, tak? Tak? Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg. To było mocne. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM ! nie chce czekać aż do czwartkuuu chce szybciej

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja pierd*le ! w końcu to się stało i było idealne

    OdpowiedzUsuń
  6. Ozesz cholera ! Ten "sukinsyn" sa w koncu wziol!!! I to w laziece. Ciekawe czy Peate cos slyszal jak mowila Jussowi jak ona to go pragnie :D Uwielbiam :D Sama go teraz chce pieprzyc! :D To bylo takie..uggg cudowne ! Uwielbiam dramy,ale np. Nie takie ,ze Juss juz nie bedzie walczyl przez tego glupiego skorupiona xd Czwartek? Nie wiem jak ja to wytrzymam :D Bede teraz fantazjowac przez nastepne 2 dni jak to on ja pieprzy na kazdej powierzchni w tym pieprzonym hotelu :D Do nastepnego kochanan! BUZIII :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam to <3 do następnego :) nie wiem jak wytrzymam do czwartku xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero w czwartek ja umrę:( ale nareszcie wszystko wyjaśnione!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Brooke w końcu się "rozładowała" seksualnie. Nie cieszy mnie nadchodząca drama. Nie lubię, gdy bohaterowie są nieszczęśliwi. Czekam na kolejny rozdział! PS: "Weź mnie! Ty sukinsynu, nie widzisz jak bardzo cię pragnę?" >>> hahahahahahahah / Laura.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest suuuuuper!!! Nie mogę doczekać się następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze świetnie! :))) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  12. Nareszcie to się stało, ale cieszę się, że nie było to w pierwszym rozdziale jak to zwykle bywa w innych fanfiction. czekam do czwartku, jeśli ktoś miałby czas zobaczyć i skomentować to zapraszam:
    http://tajemniceely.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. O bosh!!! Nareszcie ile można czekać na pieprzenie się ∩__∩
    Gorąco hot hot hot!!!
    To się nazywa desperacką prośbą, chyba każdy facet jak zobaczy naga kobietę to no musi ⊙﹏⊙

    Zajebisty!!! Jeju ciekawe z czym ta drama, oby nie to ze Brooki pójdzie po siorke i no Skorpion ją złapie i no Justin bd musiał wybierać pomiędzy walka a no Brooke i wiadomo co wybierze chyba └(^o^)┘

    Czekam na następny ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudo *,* Czekam na next ❤️

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział Niesamowity :P czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju pieprzyli sie wkońcu XD Brooke wkoncu dostała to czego chciała xD rozdział mega (: czekam na kolejny xo

    OdpowiedzUsuń
  17. Dodasz dzis? Jest czwartek :/ kocham to ff <3

    OdpowiedzUsuń
  18. B.O.S.K.I. ����

    OdpowiedzUsuń