niedziela, 28 czerwca 2015

5. Taniec do muzyki.


Pete, Trener i Riley chcieli, żebym wyszła z szatni.
- Musi się wyciszyć, więc idź usiąść. Cholernie go rozpraszasz.- Mówi do mnie Pete i choć uważam, że jest najbardziej delikatny z ekipy, to dzisiaj naprawdę brzmi na niezadowolonego. Może dlatego, że są jego trzydzieste drugie urodziny i wolałaby być wszędzie tylko nie tu.
- Masz. Weź ten bilet i idź spotkać się z dziewczynami, które siedzą obok ciebie. To miłe osobniki i są z nami. Później pójdziemy na imprezę.

Kilka minut później odkrywam, że obie dziewczyny wyglądają jak uczestniczki wyborów Miss Świata, które chadzają w bikini przy takich okazjach. Ale ich uśmiechy są szczere, kiedy się do nich obracam. Nie mogę nie zauważyć jak patrzą z aprobatą na moją krótką, czarną
spódniczkę i cekinową bluzkę z krótkim rękawem.
- Cześć. Jestem Friday, a to Debbie. - Odzywa się ruda, która nie tak dawno tańczyła na stole
Justina i wskazuje na blondynkę, Debbie.
- Cześć. Jestem Brooke.
- Och! To ty jesteś tą dziewczyną,która przyszła wtedy wieczorem do apartamentu.- Mówi Friday.
- Nigdzie nie przyszłam. - Mówię obrażona faktem, że o tym wiedzą. Więc Riley powiedział im, że to byłam ja w drzwiach?
Jakie to żenujące. Friday pochyla się i szepcze mi do ucha.
- Myślę, że Justin chce cię przelecieć. -Czuję jakby ktoś uderzył mnie tak, że braknie mi tchu. Przesuwam się na siedzeniu, a potem ta druga dziewczyna, Debbie, też się nachyla.
- Justin naprawdę chce cię przelecieć. Zrobił się taki twardy, kiedy przyszłaś do pokoju i rozmawiałaś z Riley’im. Czułam to, bo siedziałam mu na kolanach. Tylko usłyszał twój głos i bum, był gotowy.
- Za dużo informacji! Poważnie! - Krzyczę kręcąc głową z nerwowym śmiechem. Jestem teraz cała czerwona i próbuję poradzić sobie z tysiącem emocji na raz.
- Nawet zaproponowałam mu, że się tym zajmę. - Dodaje Debbie.
- Ale zrobił się cały 'odpuść sobie, nic mi nie jest'. Powiedział, że mamy zająć się jego kolegami, a potem wyszedł i zamknął się w swoim pokoju. Pete chce mieć pewność, że dzisiejszego wieczoru się to nie powtórzy. - Patrzę na moje kolana i przepełnia mnie przytłaczająca fala zaborczości, o którą nigdy bym się nie podejrzewała.
- Dlaczego każdej nocy musi coś zaliczyć?- Pytam je nie będąc w stanie ukryć mojej irytacji.
- Żartujesz sobie? To Justin. Jest jakby to powiedzieć... przyzwyczajony do dużych ilości.
Codziennie.

Macham ręką odburkując i obracam się spojrzeć na pusty ring. Naprawdę nie chcę myśleć do jakich ilości 'tego' Justin jest przyzwyczajony. Jednak obraz jego pięknego ciała splecionego z kimś innym niż ja tak ściska mnie w żołądku, że gdybym coś niedawno zjadła, to teraz istniałoby zagrożenie, że to stracę.

Dziesięć minut później słyszę jego imię wdzierające się przez głośniki.
- A teeeeraz panie i panowie, przyyywitajcie się z jednym JEDYNYM Justinem
Bieberem, RIIPPPTIDEEEEEM! - Masa emocji przeszywa moje ciało, gdy zbliża się truchtając. Momentalnie czuję gorącą wilgoć wdzierającą się na moje majtki. Boże, nienawidzę tego, że za każdym razem kiedy na niego patrzę, chcę żeby był mój. Chcę go dotknąć, poznać.

Wspina się na ring w tym połyskującym szlafroku, który kontrastuje z jego dogłębną męskością. W chwili, kiedy się rozbiera, wszyscy zaczynają krzyczeć. Tak jak moje serce, gdy wizualnie wciągam go w siebie tak jakbym potrzebowała działki. Jego ciemne włosy są dzisiaj idealnie nastroszone, te opalone bicepsy rozluźniają się kiedy wyciąga ramiona i robi swoje małe okrążenie. A oto ja, powietrze utknęło pomiędzy moimi płucami, a ustami gdy obraca się i przeszukuje wzrokiem tłum. Kiedy tylko mnie spostrzega, jego oczy budzą się do życia tak samo jak ja, gdy uśmiecha się do mnie. Podtrzymuje mój wzrok, pojawiają się jego dołeczki i przysięgam, że patrzy na mnie tak jakbym była tutaj jedyną kobietą. Za każdym razem kiedy jest na ringu, całkowicie wchodzi w swoją rolę. A jego oczy po prostu… pieprzą mnie. Wiem, że to nieprawda. Wiem, że widzę tylko to, co chcę.

Ale przez krótką chwilę chcę po prostu siedzieć na tym głupim krześle i wierzyć, że istnieje taka magia pomiędzy dwojgiem ludzi. Że mogę być cenna dla tak seksownego, prymitywnego mężczyzny, który jest taki silny, tajemniczy i zabawny. Czaruje mnie jak nic w moim życiu.
Nie mogę przestać myśleć o tym, że nie uprawiał seksu z dziewczynami, które przyprowadzili mu Pete i Riley.Tylko o tym mogę myśleć, gdy obserwuję jak pokonuje pierwszego przeciwnika z siłą i wdziękiem swojego wytrenowanego ciała, zadowalając tym nie tylko mnie, ale również setki innych kobiet.
Obserwuję zdyszana jak pokonuje drugiego i trzeciego. Czuję przypływ dumy za każdym razem kiedy słowo 'zwycięzca' łączy się z jego imieniem. Pracuje tak ciężko, trenuje tak ciężko, teraz już znam bokserskie terminy i dokładnie wiem, co robi. Widzę jego podwójne ciosy. Jego lewe proste. Jego sierpowe. Nagle blokuje silny prawy cios lewym ramieniem, robi krok w przód i lewym sierpowym uderza w żebra przeciwnika. Poprawia prawym prostym w szczękę i to kompletnie zwala jego przeciwnika z nóg. Facet próbuje wstać i ponownie upada cały zakrwawiony i wyczerpany. Publika wrzeszczy, jego imię wypełnia całe pomieszczenie.
- RRRRIIIIIPTIIDEEEEEEEEEEE!

Mój Boże. Walczy jak prawdziwy mistrz i zasługuje, żeby zostać mistrzem tych zawodów. Z gwałtownie bijącym sercem obserwuję jak sędzia podchodzi do niego, żeby unieść jego rękę. Czekam z dziwną mieszanką niepokoju i oczekiwania na chwilę, w której ogłosi go zwycięzcą. Wiem, że w tej chwili jego wzrok skieruje się na mnie tak jak za każdym razem od pierwszej walki jaką widziałam.
- Panie i panowie, nasz zwycięzca, Riptiiide!
Czuję drganie serca w moich skroniach, gdy te elektryczne karmelowe oczy szukają mnie.
Kiedy mnie znajdują, moje wnętrzności wrzą z emocji. Patrzy prosto na mnie, a jego oczy należą tylko do mnie, jego uśmiech należy tylko do mnie i przez ułamek sekundy nie liczy się nic prócz nas.

Dzisiejszego wieczoru naprawdę tęsknię za Melanie. Melanie, która krzyczałaby do niego przy moim boku. Mówiłaby mu te wszystkie rzeczy, które ja chciałabym powiedzieć, ale jestem takim tchórzem, że nie zrobię tego na głos. W mojej głowie słyszę ją i chciałabym, żeby mnie odwiedziła, żebym mogła krzyczeć do niego tak jak ona i powiedzieć Justinowi Bieberowi, że jest tak cholernie gorący, że nie mogę tego znieść.
Godzinę później wsiadamy do samochodu i zdaje się, że Riley i Pete będą podróżowali osobnym samochodem z Friday i Debbie. Justin i ja jesteśmy odwożeni czarnym Lincolnem przez hotelowego szofera.
Nie wiem kto to tak zaplanował, ale kazano czekać mi w czarnym samochodzie i nagle Justin siada obok mnie na tylnym siedzeniu. Moja klatka piersiowa zaciska się z nerwów i
podekscytowania. Wziął prysznic po walce i przebrał w czarne jeansy i czarną koszulę z guzikami, której rękawy podwinął do łokci. Zapach jego mydła momentalnie sprawia ból w moich płucach. Ślinię się.

Siedzenie jest duże, ale kiedy przedzieramy się przez miasto, dostrzegam, że Justin siedzi blisko mnie. Zbyt blisko.
Czuję wierzch jego ręki przy mojej dłoni. Pewnie powinnam się odsunąć, ale nie robię tego. Zamiast tego wyglądam przez okno na nocne światła, oświetlające ciemność miasta, gdy zbliżamy się do klubu. Tak naprawdę to niczego nie widzę. Moje ciało jest skupione na miejscu, w którym nasze ciała dotykają się. Dlaczego on mnie dotyka?
Myślę, że mnie obserwuje, bada moją reakcję, kiedy przesuwa kciukiem po mojej ręce.
Chcę drgnąć. Zamknąć oczy. Po prostu chłonąć go. Nie mogę zapomnieć o tym, co powiedziały mi dziewczyny, o tej małej świeczce nadziei, którą zapaliły we mnie. Muszę wiedzieć. Muszę wiedzieć czy mnie pragnie. Pragnie mnie?
Wygląda tak niesamowicie przystojnie, że moje wnętrze powiewa z odnowioną intensywnością.
- Podobała ci się walka?- Pyta mnie niskim i ostrym głosem, gdy studiuje mój profil w cieniu samochodu. Jego oczy połyskują w skupieniu. Zawsze zadaje mi to pytanie po walkach w Podziemiu. Tak jakby moja opinia była dla niego ważna.
- Nie. Nie podobała mi się. - Mówię obracając się do niego twarzą i szczerzę się kiedy widzę jak patrzy pochmurnie
- Byłeś niesamowity! Strasznie mi się podobała! -Śmieje się. Jest to bogaty w męskość dźwięk. Potem niepokoi mnie, kiedy łapie moją rękę w swój ciepły uścisk i podnosi ją. Mój oddech zatrzymuje się, gdy powoli przesuwa ustami po moich kostkach. Czuję wypukłą gładkość jego ust razem z przepyszną blizną na jego dolnej wardze. Przez moją krew przepływa lekki prąd, kiedy jego oczy zniewalają mnie przez cały czas, gdy mnie dotyka. Przez sposób w jaki patrzy spod tych ciężkich, ciemnych rzęs, pulsują mi sutki.
- To dobrze. - Jego pomruk jest gorący i mokry na mojej skórze. Gdy opuszcza moją rękę z powrotem na siedzenie i powoli rozplątuje swoje palce z moich, muszę położyć ją na kolanie przytrzymując drugą, dlatego, że nagle zrobiła się taka opuszczona.

Klub, który na dzisiaj wybrali jest po brzegi wypełniony ludźmi, na zewnątrz stoją długie kolejki do wejścia. W chwili kiedy Justin wysiada z samochodu, holuje mnie w stronę bramkarza, który od razu wpuszcza nas do środka. Riley i Pete już czekają na nas w prywatnym pokoju na tyłach.
- Pete właśnie ogląda striptiz.- Mówi Riley do Justina.
- Nie masz nic przeciwko, że mu zafundowaliśmy skoro ma urodziny, prawda? -Przez otwarte drzwi obserwujemy jak kobieta w cekinowym, srebrnym bikini zbliża się do Pete’a, a on siedzi na kanapie i uśmiecha się do niej. Czuję się tak niekomfortowo, że chyba właśnie się zgorszyłam, bo Riley patrzy na mnie z uniesionymi do linii włosów brwiami.
- Brooke, zawstydza cię to?- Pyta rozbawiony. Moje serce zatrzymuje się, kiedy widzę że Justin także mi się przygląda. Patrzy znacząco w moje oczy, potem opuszcza wzrok na moje usta i znowu wraca do oczu. Nagle chwyta mnie za rękę i szepta.
- Chcesz pooglądać? -Kręcę przecząco głową, więc wyprowadza mnie do baru i na parkiet. Panuje tu nierealny hałas, cały parkiet pulsuje muzyką i ciepłem tańczących ciał.
- Och, kocham tą piosenkę!- Krzyczę kiedy widzę jak Debbie skacze na środku parkietu. Widzi mnie i podchodzi, żeby zaciągnąć mnie do tańca.
- Justin!- Friday pcha go w tłum w tej samej chwili kiedy Debbie piszczy i przyciąga mnie blisko do swojego ciała. Potem chwyta mnie za biodra i zaczyna się ode mnie odbijać seksownymi, kobiecymi ruchami. Śmieję się i obracam z rękami w powietrzu, a 'Scream' Ushera wypełnia pomieszczenie. Wtedy ponad tłumem kilka metrów dalej widzę Justina. Nie tańczy.
W zasadzie to w ogóle się nie rusza.
Obserwuje mnie z uśmiechem na ustach i błyszczącymi oczami. Nagle chwyta mnie od tyłu i przyciska do siebie zanurzając głowę w mojej szyi. Przesuwa moje włosy na bok i przyciska swoje ciało do mojego kręgosłupa wdychając mnie intensywnie... mogę poczuć jak głęboko wdycha powietrze. Mój brzuch zaciska się w odpowiedzi i czuję jak jego usta rozchylają się na moim karku. Podgryza moją skórę, a potem liże ją.

Moje ciało drży. Sięgam do góry i za siebie, chwytam jego głowę i przysuwam bliżej siebie. Podążam za jego biodrami, ludzie tańczą wokół nas, temperatura w pomieszczeniu rośnie. Jego ręce łapią mnie za biodra ściskając je, gdy mocno przysuwa mnie do swojego przodu. Moje pośladki czują jaki jest twardy. Chce, bym wiedziała jak bardzo mnie pragnie. Jego język przesuwa się w górę mojej szyi do ucha. Przebiega mnie dreszcz kiedy rozkłada rękę na moim brzuchu i obraca mnie twarzą do siebie.Nasze oczy spotykają się.
Nie odwracamy wzroku. Muzyka pulsuje przeze mnie, pożądanie rozpoczyna się i wywraca w moim wnętrzu. Oplatam go ramionami, przyciskam się do niego i przechylam głowę na bok, do jego ust.Muszę wiedzieć jak smakuje. Poczuć go.
Nie spał z tymi dziwkami. Wzwód, który miał tamtego dnia należał do mnie. Nie spojrzał na żadną inną kobietę przez cały wieczór. Ani podczas walki, ani tutaj. Nie patrzył na nikogo poza mną. A ja nie patrzę na nikogo, zero, tylko na tego pięknego mężczyznę przede mną, który
puszcza mi piosenki, biega ze mną, trenuje ze mną, okłada moje kontuzje lodem. Karmelowe
oczy zamglone pożądaniem, ciemne rzęsy patrzące w moje oczy, na moje usta. Chwyta moją twarz jedną ręką, zbliża usta do mojego ucha i znowu mnie wdycha. Jego oczy zamykają się kiedy pociera moją twarz swoja.
- Wiesz, o co prosisz?- Pyta ochryple. Jego oddech jest ciężki i szybki.
- Wiesz, Brooke? -Nie mogę odpowiedzieć, a on łapie mnie za tyłek i przyciąga jeszcze bliżej siebie. Jego usta prawie, dotykają moich. Doprowadza mnie do szaleństwa. Do szaleństwa. Chcę go mieć. Chcę pozwolić sobie go mieć. Przesuwam palce w górę jego piersi, w jego tak
jedwabiste włosy.
- Tak. - Serce wali mi w uszach, gdy staję na palcach i przyciągam jego głowę w dół. Wtedy ktoś wpada na mnie od tyłu i lecę do przodu. Justin łapie mnie jedną ręką i przysuwa do swojego boku.
- Czy to nie Riptide i jego nowa cipka? -Obracam głowę i dociera do mnie, że ktokolwiek na mnie wpadł, nie zrobił tego przypadkowo. Okrążają nas czterej ogromni mężczyźni. Jeden z nich, większy niż pozostali, ma okropnego czarnego skorpiona wytatuowanego na prawej kości policzkowej.
Justin spogląda na nich jakby byli równie nędzni co kilka much. Potem obejmuje mnie ramieniem i wyprowadza z parkietu.
- Jak ma na imię twoja dziewczyna? Kogo imię woła, kiedy ją pieprzysz, co? -Justin pozostaje milczący i prowadzi mnie w stronę baru, ale jego palce zaciskają się w pięść na moich plecach, gdy popycha mnie do przodu. Mężczyźni idą za nami, ale Justin nadal ich ignoruje. Odwraca mnie od nich i zakrywa mi widok swoją piersią.
- Idź do Riley’a i poproś żeby zabrał cię z powrotem do hotelu.- Szepcze.
W mojej głowie rozlega się dzwonek alarmowy, kiedy dociera do mnie, że to podstęp, by wpędzić Justina w kłopoty. Jestem w drużynie wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że za walkę poza ringiem Justin może wylądować w więzieniu i zostać usunięty z zawodów.
- Justin, nie możesz wdać się w bójkę.- Ostrzegam, kiedy nagle największy z czterech
mężczyzn odzywa się. Podnosi głos wystarczająco by idealnie słyszano go ponad muzyką.
- Mówimy do ciebie, idioto.
- Słyszałem cię, dupku. Po prostu gówno mnie obchodzi, co masz do powiedzenia- Odwarkuje Justin. Jego kolega próbuje uderzyć Justina, ale ten robi szybki unik i popycha go tak mocno, że facet potyka się i upada. Nagle uprzytamniam sobie, że to taka taktyka. Koledzy faceta z tatuażem skorpiona będę bili Justina tak długo aż nie będzie miał innego wyboru jak odpowiedzieć tym samym. Zleje ich na amen, wykopią go z ligi i możliwe, że wrzucą do więzienia, a facet skorpion przecież 'nic' nie zrobił. A jeśli to jest facet, którego Justin musi pokonać w finale, to pewnie bardzo mu zależy, żeby zająć się nim zawczasu. Co za śmieć!

Justin robi się poważnie zły. Chwyta jednego za koszulkę i syczy.
- Wypad stąd albo odetnę ci jaja i nakarmię nimi twoją matkę!- Popycha go, potem łapie pozostałą dwójkę i popycha ich w tym samym czasie, każdego jedną ręką. Wygląda na tak wkurzonego, że zaczynam naprawdę się martwić. Na jego rękach, ramionach i szyi pojawiają się żyły. Kiedy trzeci mężczyzna zachodzi go od tyłu, łokcie Justina cofają się mocno i idealnie trafiają w twarz biedaka.
- Sorry stary, moja wina.- Przeprasza. Mężczyzna przeklina pod nosem i zakrywa zakrwawiony nos. W międzyczasie widzę, że facet z tatuażem skorpiona obserwuje całą sytuację z szerokim uśmiechem.O nie, nie ma mowy, gnoju!
Moje ciało jest ustawione na walkę. Szumi mi w głowie, a przez system mknie gorąca krew. Już czuję jak karmi moje mięśnie, a serce szaleńczo pompuje krew. Podbiegam do baru, chwytam dwie butelki, wracam i uderzam nimi w głowy dwóch dupków. Rozbijają się a szkło rozpryskuje się dookoła.
Idę po kolejną butelkę i wracam biegiem mając na celowniku trzeciego faceta. Wtedy widzę Justina, który patrzy na mnie z przerażeniem, a jego twarz robi się coraz bardziej szkarłatna. Zabiera butelkę z mojej ręki, z hukiem stawia ją z powrotem na barze, a potem przerzuca mnie sobie przez ramię jak worek ziemniaków i przemierza tłum w poszukiwaniu Pete’a.

- Justin. - Zrzędzę, uderzając jego plecy pięściami próbując się oswobodzić. Moje hormony szaleją, gdy dociera do mnie, że trzyma jedną rękę na moim tyłku. Słyszę jak szepcze coś do Pete’a i w końcu moja krew znowu zaczyna płynąć we właściwych kierunkach, kiedy wrzuca mnie na tył samochodu. Ogarnia mnie adrenalina. Nigdy nie brałam udziału w bójce.
To niesamowite uczucie. Niesamowite.
Nasz hotelowy szofer siada za kółkiem i wjeżdżamy na ulicę. Widzę, że Justin oddycha ciężko i szybko. Tak jak ja.
Nasze oczy spotykają się w zaciemnionym samochodzie. Jego są całkowicie czarne, a  twarz oznakowana rozgorzałą furią.
- Co ci do diabła strzeliło do głowy?- Wybucha.
Jego zaciśnięte w pięści ręce spoczywają na udach i przez chwilę wydaje mi się, że zaraz wbije je w siedzenie. Spojrzenie jego oczu jest niemiłosiernie surowe i dziwne. Prawie zwierzęce.
Pewnego rodzaju… zaborcze. Powoduje, że przemywa mnie dziwna, malutka iskierka podekscytowania.Byłam gotowa go pocałować.
Moje ręce są zaciśnięte na kolanach, próbuję je uspokoić. Ale Boże, jestem tak napalona, że nie mogę trzeźwo myśleć kiedy na niego patrzę. Nie mogę myśleć i jestem zdewastowana tą bolesną tęsknotą pragnienia by był ze mną. Jego palce trzęsą się, chcę chwycić jego rękę i położyć ją sobie na piersi. Błagać go, żeby mnie dotykał.
- Właśnie uratowałam ci tyłek i było niesamowicie.- Mówię i wypełnia mnie nowy zastrzyk adrenaliny. Justin wydaje się wisieć na włosku, kiedy pociera twarz dłońmi i kładzie łokcie na
kolanach. Pochyla głowę i pociera potylicę rękami, które jak teraz widzę, mocno się trzęsą.
Jego oddech też nie jest prawidłowy.
- Na miłość kurwa boską, nigdy, nigdy więcej tego nie rób. NIGDY. Jeśli któryś z nich położy na tobie łapę, to ich kurwa pozabijam i będę miał w dupie kto mnie zobaczy! -Moje ciało napełnia się podnieceniem kiedy pochyla się i patrzy na mnie z  pożądaniem, które nie mieści się w głowie. Łapie mnie za nadgarstek i ściska tak mocno, że tracę oddech. Spogląda w dół i puszcza mnie.
- Mówię poważnie. Kurwa, nigdy więcej tego nie rób.
- Oczywiście, że znowu to zrobię. Nie pozwolę ci wpaść w kłopoty.
- Jezu, czy ty jesteś poważna?- Nigdy nie widziałam go tak wstrząśniętego. Pociera twarz rękami, a potem ponuro patrzy przez szybę. Jego ciało trzęsie się.
- Jesteś jak laska dynamitu, wiesz o tym? -Wzruszam ramionami, a potem potakuję lekko czując się tak poruszona jak on.

Kiedy jedziemy windą jesteśmy sami, ale stoimy po jej przeciwnych stronach. Jest nakręcony. Pobudzony. Patrzy wszędzie byle nie na mnie. Strzela kostkami, potem szyją.
- Wszystko w porządku. - Mówię delikatnie dotykając jego ramienia, a on sztywnieje jakbym raziła go prądem. Spogląda na moją rękę na swoim ramieniu. Wracam do swojego kąta i patrzymy sobie w oczy. Powietrze między nami rozbrzmiewa prawie jak burza. Wygląda jakby
chciał się na mnie rzucić i równocześnie uciec ode mnie. Rozprostowuje ręce przy bokach i
mówi już łagodniej kiedy idziemy korytarzem do naszych pokoi, ale nadal słychać w nim emocje.
- Przykro mi, że musiałaś oglądać tych dupków. - Mamrocze. Widać, że próbuje się uspokoić, gdy przebiega ręką przez nastroszone włosy.
- Kurwa, połamię Skorpionowi wszystkie kości i wyłupię mu te przeklęte oczka kiedy będę miał okazję. -Potakuję, żeby go uspokoić. Myślę, że naprawdę pragnie zrobić im krzywdę. Jestem
tak nakręcona, że nie wiem co ze sobą zrobię sama w pokoju. Nie wiem co zrobić z rękami, z
myślami. Całe to szaleństwo kotłuje się we mnie i zmierza donikąd.
- Mogę pobyć w twoim pokoju do czasu aż chłopaki wrócą?- Pytam. Waha się, potem potakuje i idę za nim do jego drzwi. Siadamy na kanapie w salonie. Włącza telewizor i zostawia na pierwszym kanale jaki się pojawia.
- Chcesz coś do picia?
- Nie.- Mówię.- Nigdy nie piję dzień przed lotem, bo inaczej podwójnie się odwodniam.
Potakuje i przynosi z baru dwie butelki wody.Siada obok mnie.
Jego udo znajduje się tak blisko, że czuję jego mięsień czterogłowy. Moje serce nadal bije jak szalone. Pamiętam sposób w jaki tańczyliśmy i moja skóra znowu robi się gorąca.
- Dlaczego wpadłeś w tarapaty kiedy byłeś zawodowcem?- Pytam go.
- Przez taką bójkę jak ta, której zapobiegłaś. -Patrzy na ekran ruszając szczęką, a ja obserwuję oczarowana grę świateł na jego twarzy.
Rozciąga prawe ramię na oparciu za mną z mylną spokojnością. Czuję napięcie emanujące z jego ciała i nagle moje serce przyspiesza w oczekiwaniu. Do mojego umysłu wkradają się dźwięki z telewizora i dociera do mnie, że para na ekranie całuje się. Mój brzuch zaciska się. Nigdy wcześniej nie widziałam tego filmu, ale kiedy w tle pojawia się muzyka, wiem, że zaraz nastąpi gorąca scena seksu.
W jego wzroku przez chwilę widzę wahanie, chwyta pilota i wyłącza telewizor. Potem rzuca pilot na bok i opuszcza rękę na mój kark.Delikatnie oplata palcami moją szyję.Ciepłe i niewiarygodnie silne cztery palce znajdują się po jednej stronie, a jego kciuk po drugiej. Zakreśla nim kółeczka na mojej skórze, gdy obraca mnie do siebie.
Jego dotyk podnieca mnie tak bardzo, że czuję się pijana, naćpana i niemożliwie roztrzęsiona.
- Dlaczego to dla mnie zrobiłaś?- Jego głos jest nie do zniesienia intymny, gdy spogląda do mnie w przytłumionym świetle.
- Bo tak. -Oboje patrzymy na siebie bacznie, jak jeszcze nigdy. Jestem super świadoma każdego miejsca, w którym nasze ciała się stykają. Jego udo przy moim. Jego ręka na moim karku.
- Dlaczego? Ktoś ci powiedział, że nie umiem się sobą zająć?
- Nie. -Patrzy na moje usta, potem na oczy. Następnie zamyka swoje i opiera czoło o moje.
Mogę tylko wdychać jego zapach jak ćpunka. Moje wnętrze jest odurzone pojedynczym wdechem. Nic w moim życiu nie pachniało tak dobrze jak on. Niedawno wykąpany. Spocony.
Tylko on.
Jego wdech sięga mojego ucha i odkrywam, że dotykam jego ust pojedynczym o puszkiem palca. Jego wargi są tak pełne i silne, ale w tym samym czasie gładkie i jedwabiste. Czuję szybki, mokry dotyk, kiedy lekko wysuwa język i liże mnie. Dreszcz przebiega po moim kręgosłupie. Pomrukuje, zamyka oczy, wkłada mój cały palec w swoje usta i ssie go.
- Justin…- Dyszę.
- Kochanie, wróciłem!
Odskakujemy od siebie na dźwięk trzaskających drzwi i sarkastycznego głosu Pete’a.
- Chciałem tylko sprawdzić czy dotarliście cali i zdrowi. Skorpionowi najwyraźniej staje na myśl o wpakowaniu twojego tyłka z powrotem do paki. - Światła zapalają się i Justin puszcza mój palec jakby był naładowaną bronią.
Wstaje i podchodzi do okna. Oddycha ciężko, słychać to. Tak ciężko jak ja.Momentalnie staję na nogach.
- Lepiej pójdę. -Pete patrzy na tą scenę z beznamiętną miną i nie mówi ani słowa kiedy pędzę do drzwi.
- To ja zaczekam tu na ciebie, Justin. - Mówi spokojnie Pete.
Justin nie odpowiada tylko idzie za mną do mojego pokoju. Czuję ciepło jego ciała na moich plecach, gdy wkładam kartę w drzwi do pokoju. Słyszę jak oddycha za mną w moje włosy, nadal trochę nierówno. Pragnę go, ale widzę przez uchylone pierwsze łóżko, a w nim stopy Diane.
Moje sutki są dwoma twardymi punkcikami wpychającymi się na mój stanik. Moje majtki są przemoczone od całej nocy desperackiego pożądania go. Pragnę go tak bardzo, że czuję w gardle podwójny supeł potrzeby i frustracji, bo nie mogę go mieć. Jak bardzo się pozmienia, jeśli coś zrobimy? To nie może zadziałać. To nie może się stać. Jestem jego pracownikiem i to tylko chwilowym, a przygoda na jedną noc już teraz nie wchodzi w grę.
Prawda? Za bardzo go lubię. O Boże. Lubię go. Za. Bardzo.
- Dobranoc. - Szepczę zmuszając się, by spojrzeć na jego przystojną twarz.
Bezlitosna czułość w jego oczach wchodzi w każdy por mojego ciała. Chwyta mnie i zostawia na moich ustach szybki i suchy pocałunek. To przerywa we mnie zaporę tęsknoty, tak samo jak tej pierwszej nocy kiedy pocałował mnie w Seattle.
- Pięknie wyglądasz.- Szepcze. Z desperacją przesuwa kciukiem po mojej szczęce, chwyta moją brodę i odchyla głowę do tyłu. Po raz kolejny całuje moje usta szybko i sucho.
-Tak cholernie pięknie, że przez cały wieczór nie mogłem oderwać od ciebie oczu. -Potem znika. Gdy już jestem w swoim pokoju, jeszcze raz słyszę jak mówi, że jestem piękna, taka piękna. Trzęsę się jakbym była naga i zdana na siebie podczas huraganu.
Przykrywam się wszystkimi kocami na moim łóżku i przykładam pięść do ust, jakby to
mogło zatrzymać jego pocałunek. Wieki później nie mogę znieść tego, że nadal nie śpię i nadal się trzęsę. Nie wiem, co zrobię, ale chcę by był mój bardziej niż chciałam czegokolwiek w życiu.
Nawet bardziej niż Olimpiady.

__________________________________________________________________________________

Co słychać u was? Jakieś plany na wakacje?

Do następnego Miski !!
xx

25 komentarzy:

  1. Ah kocham to :*** dodawaj częściej :P
    Ja lecę do Belgii :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku kocham to ff. Już nie mogę sie doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz nie moge doczekac sie nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to!!!! Kiedy on w końcu sie do niej bardziej zbliży? Juz nie moge sie doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże! Wiem, że to dziwne, ale ssał jej palec! Kocham to tłumaczenie dlatego, że wszystkie uczucia bohaterki są tak dokładnie przedstawione... Cudowne. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko i corko :ooo Chyba zaraz bede sie trzesla tak jak ona XD Czakam na nastepny rozdzial i mam nadzieje ,ze nikt juz im nie przeszkodzi do cholery :D Uwielbiam i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko i corko :ooo Chyba zaraz bede sie trzesla tak jak ona XD Czakam na nastepny rozdzial i mam nadzieje ,ze nikt juz im nie przeszkodzi do cholery :D Uwielbiam i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg!!! Dawaj szybko mi tu nn! Nie wytrzymam!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oni są niesamowici! Jeju uwielbiam Cię za ten rozdział i czekam na nowy<3 Weny kochana:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam za spam
    Zapraszam Cię na moje fan fiction:
    http://18th-street-jbff.blogspot.com/
    "Życie na ulicy nie jest dla słabych. Oni zdążyli się o tym przekonać."
    http://priest-jbff.blogspot.com/
    "Zobacz, jak Justin Bieber spełni się w roli księdza!"
    http://getting-closer-jbff.blogspot.com/
    "Wrócił po niemal trzech latach, po wielu wyrządzonych krzywdach. A ja? Ja nadal nie potrafię przestać go kochać"

    OdpowiedzUsuń
  11. O Boziuuu no było tak blisko !!! Ja chcę jak najszybciej następny !!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, niech sie pieprza! Hahah jak to czytam to az mi sie w zoladki przewraca:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Po prostu cudo *,* czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy kolejny? Nie mogę już wytrzymać dłuższego czekania, to ff jest najlepsze <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja ich kocham !!! Chcę żeby w końcu coś między nimi się wydarzyło , żeby nikt im nie przerwał !
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam to opowiadanie ! Strasznie się wkręciłam !!! Mam nadzieje że będziesz je publikować do końca :)
    A rozdział boski , oni są tacy hkgkkfldlsskfythdsukzs hehehe
    Chcę następny jak najszybciej xoxo

    OdpowiedzUsuń
  18. zajebisty *.* czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział świetny :)
    Życzę weny i
    Zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest sławny:
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Błagam błagam dodaj już nowy! :'((( <3 Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  21. Bożeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! genialne.

    OdpowiedzUsuń