piątek, 5 czerwca 2015

1. Jestem Justin.

    
          Brooke

Melanie krzyczy mi do ucha od pół godziny, a ja jestem strzępkiem nerwów przez to czego jestem świadkiem. Prawie nic nie słyszę, tylko moje serce. Bije jak szalone w mojej głowie, gdy dwóch zawodników rzuca się na siebie w podziemnym ringu bokserskim. Mają taką samą wysokość i wagę oboje są ekstremalnie umięśnieni i nawzajem wymierzają ciosy w swoje twarze.

Za każdym razem kiedy na którymś ląduje cios, w pomieszczeniu wybuchają wiwaty i oklaski.
Znajduje się tu co najmniej trzystu widzów i wszyscy są żadni krwi, najgorsze jest to, że słyszę ten okropny odgłos łamanych kości i włoski na moich ramionach stają dęba ze strachu. Spodziewam się że za chwilę któryś z nich upadnie i nigdy, przenigdy już nie wstanie.

- Brooke!- Piszczy, moja przyjaciółka Melanie i przytula mnie.
- Wyglądasz jakbyś miała zaraz puścić pawia, to w ogóle nie jest twoja bajka! - Poważnie zaraz ją zabiję!
Kiedy tylko odwrócę wzrok od tych mężczyzn i upewnię się że oboje oddychają po skończonej rundzie, zamorduję mojego najlepszego przyjaciela,bez litości. A potem siebie, za to że w ogóle zgodziłam się tu przyjść.

Moja biedna, droga Melanie ma nowa miłostkę i jak tylko dowiedziała się że obiekt jej nocnych fantazji jest w mieście i bierze udział w tych prywatnych i bardzo niebezpiecznych walkach podziemnego kręgu, ubłagała mnie żebym z nią poszła Go obejrzeć. Ciężko tak po prostu odmówić Melanie, jest wylewna i natarczywa. A teraz podskakuje z radości.

-Jest następny. -Krzyczy nie dbając o to kto wygrał tą ostatnią rundę, ani czy w ogóle ją przeżyli. Na szczęście i dzięki Bogu oboje przetrwali.
- Przygotuj się na dużego cukiereczka Brookey!- Publiczność milknie a prowadzący ogłasza:
- Panie i Panowie a teraaaz ... moment na który wszyscy czekaliście. Mężczyzna dla którego tu przyszliście.
Przedstawiam wam najgorszego z niegrzecznych, jedyny JUSTIN 'Riptide' BIEBER!

Dreszcz przebiega po moim kręgosłupie kiedy tłum zaczyna szaleć słysząc same jego nazwisko, a zwłaszcza kobiety i ich zaciekłe przekrzykiwanie się.
- JUSTIN! kocham cię, JUSTIN!
- Obciągnę ci, JUSTIN!
- JUSTIN PIEPRZ MNIE, JUSTIN!
- Justin, pragnę twojego Riptide'a!!

Wszystkie głowy odwracają się kiedy zakapturzona postać w czerwonym szlafroku idzie w kierunku ringu.
Najwyraźniej dzisiaj zawodnicy nie noszą rękawic bokserskich, więc widzę jak zgina i prostuje palce przy swoich bokach. Jego ręce są ogromne i opalone a palce długie.
Po przeciwnej stronie ringu kobieta dumnie macha w powietrzu plakatem z napisem #1 SUKA JUSTIN'A i
krzyczy z całych sił w jego kierunku. Zdaje się że to na wypadek gdyby nie potrafił czytać albo nie zauważył brokatowe, neonowe różowe litery.

Jestem zszokowana, gdy dociera do mnie że moja szalona przyjaciółka jest jedną z tych kobiet w Seattle, która straciła głowę dla tego faceta. Czuje jak ściska mnie za ramię.
- Wyzywam cię, żebyś na niego spojrzała i powiedziała mi powiedziała mi że nie zrobiłabyś wszystkiego dla tego mężczyzny.
- Nie zrobiłabym niczego dla tego mężczyzny. -Mówię tylko po to, aby wygrać.
- Nie patrzysz! - Piszczy. -Spójrz na niego. SPÓJRZ. - Chwyta moją twarz i odwraca w kierunku ringu, ale ja w zamian śmieję się z tego.

Melanie kocha mężczyzn. Kocha z nimi sypiać, śledzić ich, ślinić się do nich a nawet kiedy już ich złapie, to tak na prawdę nie potrafi ich utrzymać. Z drugiej strony, Ja nie jestem zainteresowania nikim.
Nie kiedy moja młodsza siostra Nora, miała więcej chłopaków i dramatu za nas obie.

Patrzę na ring, gdy facet ściąga czerwony, satynowy szlafrok z napisem Riptide na plecach. Ludzie wstają, krzyczą i wiwatują kiedy powoli się do nich odwraca. Nagle jego podświetlona świtałam twarz znajduje się przede mną, a ja ze swojego miejsca patrze się na niego jak idiotka. Mój Boże.
Mój. Boże.
Dołeczki.
Ciemny, szorstki zarost.
Chłopięcy uśmiech.
Męskie ciało.
Zabójcza opalenizna.

Dreszcz przebiega po moim kręgosłupie, gdy bezradnie spijam cały komplet, na który chyba wszyscy się teraz gapią. Ma ciemne blond włosy, stojące seksownie w taki sposób jakby kobieta właśnie wczepiła w nie palce. Wyraziste kości policzkowe, tak samo jak jego szczęka i czoło. Usta, które są czerwone i pełne.

Na szczęce widać pamiątkę z drogi na ring, szminkę. Spoglądam w dół jego szczupłego,długiego ciała.
Czuję coś gorącego i dzikiego w moim wnętrzu.

Jest obłędnie idealny i niewiarygodnie silny. Wszystko od jego pięknych bioder i wąskiego pasa do szerokich ramion, jest solidne. I ten sześciopak. Nie. To ośmiopak. Seksowne oblicze jego V znikające w granatowych, satynowych szortach, które delikatnie zwisają z potężnych, muskularnych nóg.

Widzę jego mięśnie czworogłowe, trójgłowe, piersiowe i bicepsy. Wszystkie są doskonale wyrobione i napięte. Na obu ramionach widać celtyckie tatuaże, dokładnie w miejscu gdzie spotykają się jego wypukłe bicepsy i mięśnie naramienne.

- Justin, Justin! - Krzyczy histerycznie przy moim boku Mel, z rękami przyłożonymi do ust.
- Justin, jesteś tak kurewsko gorący!- Justin na ten dźwięk odwraca głowę, widać jeden dołeczek kiedy seksownie uśmiecha się, patrząc w naszym kierunku. Przeszywa mnie nerwowa energia, nie dlatego że jest skrajnie olśniewający... bo tak jest, bez wątpienia tak jest. Naprawdę tak jest... ale głównie dlatego że patrzy w prost na Mnie.
 Unosi jedną brew i widzę błysk rozbawienia w jego hipnotyzujących karmelowych oczach. I jeszcze ... coś ciepłego w jego spojrzeniu. Tak jakby myślał że to jak krzyczałam. O Cholera.
Puszcza do mnie oczko, a ja jestem w szoku kiedy jego powolny uśmiech znika, przeobrażając się w coś dotkliwie intymnego. Moja krew buzuje.

 Moja pochwa zaciska się mocno i nienawidzę tego, że on wydaje się o tym wiedzieć. Widzę że uważa siebie za ideał  i wydaje się uważać że każda kobieta tutaj jest Ewą, stworzoną z jego żebra dla jego przyjemności. Jestem zarówno podniecona, jaki i wkurzona, to najbardziej skomplikowane uczucie jakie doświadczyłam. Kąciki jego ust unoszą się, obraca się gdy ogłaszają jego przeciwnika...
- Przed państwem, Kirk 'Młot' Dirkwood!

- Mel, ty mała dziwko.- Krzyczę kiedy borę się w garść i trącam ją w żartach.
- Dlaczego musisz tak krzyczeć? Teraz myśli że to mi odbiło.
- O mój Boże! Powiedz że on właśnie do ciebie nie mrugnął? -Mów Melanie naocznie oszołomiona.
O Mój Boże, mrugnął. Prawda? Tak.
Jestem tak samo oszołomiona, gdy wracam wspomnieniem do tego mrugnięcia. Będę torturować Melanie, bo na to zasługuje...mała ladacznica.
- Tak było. - Przyznaję w końcu, patrzę na nią złośliwie.- Porozumieliśmy się telepatycznie i powiedział mi, że chce zabrać mnie do domu, abym została matką jego seksownych dzieci.

- Tak jakbyś ty przespała się z kimś takim jak on. Ty i twoje zasady!- Mówi śmiejąc się, gdy przeciwnik Justina zdejmuje szlafrok. Facet wygląd jak kupa wołowych mięśni, ale nawet jego kawałek nie może wzrokowo równać się z czystą męską pysznością jaką jest Riptide.

Justin prostuje ramiona, rozciąga palce, formuje pięści a potem podskakuje na nogach. Jest wielkim, muskularnym mężczyzną ale zadziwiająco lekki na nogach i znam tego przyczynę. Byłam kiedyś związana z lekkoatletyką. To oznacza że jest niewyobrażalnie silny będąc w stanie wystrzelić swoje ciało w powietrze nawet najmniejszym tupnięciem stóp.
Młot wymierza pierwszy cios. Justin zbywa go sprytnym unikiem w dół, prostuje się i z pełnym zamachem uderza Młota w bok twarzy. Wewnętrznie wzdrygam się od siły jego ciosu, moje ciało zaciska się na widok jego kurczących i napinających się mięśni, pracujących i rozluźniających się za każdym jego uderzeniem.

 Pochwycony tłum obserwuje walkę, te okropne odgłosy łamania powodują u mnie gęsią skórką. Ale nęka mnie także coś innego. Fakt, że kropelki potu formują się nad moimi brwiami i między piersiami.

Gdy walka się rozwija, moje sutki wydłużają się, są coraz bardziej widoczne i sztywniejsze w mojej koszuli. Niepokojąco wypychają się przez materiał. W jakiś sposób oglądanie jak Justin Bieber leje faceta, na którego wołają Młot sprawia, że wiercę się w moich spodniach w sposób, którego nie lubię, a już na pewno się tego nie spodziewałam. Sposób w jaki wymierza ciosy, porusza się, warczy.
Nagle tłum zaczyna skandować: - JUSTIN… JUSTIN… JUSTIN.
Obracam się i widzę, że Melanie podskakuje w górę i w dół wołając:

- O mój Boże, uderz go, Justin! Załatw go, ty seksowna bestio! -Krzyczy, kiedy jego przeciwnik upada na ziemię z głośny łoskotem. Mam przemoczone majtki, a mój puls oszalał. Nigdy nie tolerowałam przemocy. To nie jestem ja. Mrugam w oszołomieniu tych wszystkich doznań, które pojawiają się w moim ciele. Pożądanie, czyste, rozpalone do białości pożądanie drży na zakończeniach moich nerwów.


Sędzia podnosi rękę JUSTINA do góry, by ogłosić jego zwycięstwo. Ten, kiedy tylko prostuje się po wykonaniu ostatecznego ciosu, przesuwa wzrok w moją stronę i miażdży mnie nim. Przeszywające karmelowe oczy spotykają moje, coś związuje się i ciągnie za mój brzuch. Głośno dyszy, a jego spocona klatka piersiowa unosi się i opada. W kącikach ust widać krew. Pomimo tego, jego oczy są przyklejone do mnie. Czuję ciepło pod skórą, zaczynają mnie ogarniać płomienie. Nigdy nie przyznam się do tego Melanie, a nawet na głos do samej siebie, ale chyba nigdy nie widziałam tak gorącego mężczyzny w moim życiu. Sposób w jaki na mnie patrzy jest gorący. Sposób w jaki tam stoi z ręką w powietrzu, jego mięśnie ociekające potem, ten powiew autorytarności, o którym Mel
opowiadała mi w taksówce.
W jego wzroku nie ma przeprosin. W sposobie, w jaki ignoruje wszystkich, którzy wykrzykują jego imię i patrzy na mnie spojrzeniem tak pełnym seksu, że prawie czuję jakby mnie tu wziął. Nachodzi mnie okropna świadomość jak ja muszę teraz na niego patrzeć. Moje długie, proste włosy w kolorze mahoniu opadają na ramiona. Moja zapinana na guziki biała koszula nie ma rękawów, ale kończy się na mojej szyi koronką. Jej rąbek jest zatknięty w parę wysokich, ale idealnie się prezentujących czarnych spodni. Małe, złote kółka wiszą na moich uszach przyjemnie komplementując moje miodowe oczy w kolorze whisky.
Pomimo mojego konserwatywnego wyboru stroju, czuję się kompletnie naga. Drżą mi kolana i mam niemrawe wrażenie, że ten mężczyzna teraz chce dobić mnie. Swoim członkiem.
Proszę, Boże, właśnie o tym nie pomyślałam... Melanie tak by zrobiła. Stresuje mnie kolejny skurcz mojego łona.

- JUSTIN! JUSTIN! JUSTIN! JUSTIN!- Skandują ludzie coraz intensywniej.
- Chcecie więcej Justina?- Pyta tłumu, facet z mikrofonem i robi się wokół nas coraz głośniej.
- W porządku, ludzie! Wprowadźmy godniejszego przeciwnika dla Justina Riptide’a Bieber'a!-Kolejny mężczyzna wchodzi na ring, a ja już nie mogę tego znieść. Mój system jest przeładowany. To pewnie dlatego kiepski pomysłem jest unikanie seksu przez tyle lat. Jestem tak spięta, że ledwo umiem mówić czy poruszyć nogami kiedy obracam się mówiąc Mel, że idę do łazienki.
Kiedy stąpam szerokim korytarzem między rzędami, słyszę wydobywający się z głośników głos

.- Panie i panowie, teraz naprzeciwko naszego mistrza stanie Parker 'Terror' Drake! -Tłum budzi się do życia i nagle słyszę strasznie mocne uderzenie. Opieram się pokusie spojrzenia przez ramię na jego powód. Wychodzę zza zakrętu i idę w kierunku łazienki, gdy głośnik znowu się odzywa.
- A niech to, szybko poszło! Mamy nokaut! Tak, panie i panowie! Nokaut! Ponownie i to w rekordowym czasie, naszym zwycięzcą zostaje Riptide! Riptide, który właśnie zeskakuje z ringu i… Dokąd ty idziesz do cholery?
Tłum zaczyna szaleć wołając za nim „Riptide! Riptide!” a potem następuje kompletna cisza jakby wydarzyło się coś nieprzewidzianego.Zastanawiam się nad tą ciszą i słyszę za sobą echo ciężkich kroków. Ciepła ręka chwyta moją i ten dotyk elektryzuje mnie. Obracam się z zaskakującą siłą.

- Co do…- zatyka mnie z konsternacji. Patrzę na spoconą męską pierś, a potem w górę
na połyskujące karmelowe oczy. Moje zmysły szaleją poza moją kontrolą. Jest tak blisko, że jego zapach przeszywa mnie niczym zastrzyk adrenaliny.
- Twoje imię- warczy dysząc i patrzy na mnie swoimi dzikimi oczami.
- Emm, Brooke.
- Brooke co?- Mówi ostro, a jego nozdrza drgają. Jego zwierzęcy magnetyzm jest tak potężny, że chyba właśnie odebrał mi głos. Wkroczył w moją przestrzeń osobistą i całą ją zajął, pochłonął, pochłonął mnie, zabrał mój tlen.

Nie rozumiem sposobu w jaki bije moje serce, sposobu w jaki tu stoję drżąc z ciepła.
Moje całe ciało jest skupione na miejscu, w którym jego ręka objęła moją.
Drżąc z wysiłku uwalniam swoją rękę i zerkam z lękiem na Mel, który nadchodzi za nim z szeroko otwartymi oczami.
- Brooke Dumas- mówi i potem, ku mojemu rozgoryczeniu, radośnie wykrzykuje mój numer komórkowy.
Kąciki jego ust unoszą się i spotyka mój wzrok.

- Brooke Dumas. -Właśnie zerżnął moje imię tuż przede mną. I przed Mel.
Pożądanie zbiera się między moimi nogami, kiedy czuję jak jego język ostro okręca się
wokół tych dwóch słów grzesznie mrocznym głosem... tak jak kiedy chcesz coś zjeść, ale tak
naprawdę nie powinnaś. Jego oczy są gorące i prawie władcze, gdy na mnie patrzy. Nikt nigdy wcześniej tak na mnie nie patrzył.
Robi krok do przodu i jego wilgotna ręka wślizguje się na mój kark. Mój puls przyspiesza, gdy opuszcza swoją ciemną głowę by zostawić na moich ustach mały, suchy pocałunek.

Tak jakby mnie oznaczał. Jakby przygotowywał mnie na coś monumentalnego. Na coś, co mogłoby zmienić i zniszczyć moje życie.
- Brooke.- Warczy łagodnie i znacząco przy moich ustach, a potem odsuwa się z uśmiechem.
- Jestem Justin.

W drodze do domu nadal czuję jego ręce. Czuję jego usta na sobie. Miękkość jego pocałunku. Boże, nawet nie umiem normalnie oddychać i jestem zwinięta niczym kobra w kącie tylnego siedzenia taksówki. Wypatruję ślepo przez okno patrząc na światła miasta. Jestem okropnie napompowana wrażeniami buszującymi w moim ciele. Niestety nie mam ich wypompować z nikim oprócz Mel.
- To było intensywne- Mówi bez tchu Mel przy moim boku.
Kręcę głową.
- Co się właśnie do diabła stało, Mel? Facet pocałował mnie w miejscu publicznym! Zdajesz sobie sprawę, że byli tam ludzie z telefonami skierowanymi na nas?
- Brooke, on po prostu jest taki gorący. Wszyscy chcą mieć jego zdjęcie. Nawet moje wnętrzności buzują od sposobu, w jaki za tobą poszedł, a to nie mnie całowano. Nigdy nie widziałam faceta, który tak poleciałby za kobietą. Jasna cholera, to jak porno połączone z romansem.

- Zamknij się, Mel- Pojękuję.- Jest powód, dla którego został wykluczony ze swojego sportu. Najwyraźniej jest niebezpieczny albo szalony albo i jedno i drugie. Moje ciało jest spowite podnieceniem. Jego oczy, czuję je na sobie, takie surowe i wygłodniałe. Momentalnie czuję się brudna. Mój kark pulsuje w miejscu, w którym dotknął mnie spoconą dłonią. Masuję go, a on nie chce przestać pulsować, nie chce uspokoić mojego ciała, nie chce uspokoić mnie.

- Ok, naprawdę musisz więcej wychodzić. Justin Bieber może mieć złą wibrację, ale jest seksowniejszy od grzechu, Brooke. Tak, został wykluczony za złe zachowanie, bo jest niegrzecznym, szalonym chłopcem. Słuchaj, nie wiadomo jakie gówno wydarzyło się w jego życiu osobistym. Wiem tylko, że to było okropne i pojawiło się w kilku nagłówkach, które nikogo teraz nie obchodzą. Jest najlepszy w Podziemnej Lidze i kluby walki go uwielbiają. Są wypakowane po brzegi dziewczynami, kiedy on walczy.

Część mnie nie może nawet uwierzyć w sposób w jaki ten facet na mnie patrzył, wybrał mnie. Spośród tłumu krzyczących kobiet patrzył na mnie i jeszcze bardziej mnie zatyka, gdy o tym pomyślę. Patrzył na mnie szalenie gorącym wzrokiem, a ja nie chcę szalenie gorącego wzroku. Nie chcę go ani żadnego innego mężczyzny i koniec.

To, czego chcę to praca. Właśnie zakończyłam staż w lokalnej szkole i byłam na rozmowie o pracę z jedną z najlepszych firm w mieście zajmujących się fizjoterapią sportowców. Ale minęły dwa tygodnie i żadnego telefonu.
Jestem w miejscu, gdzie popadam w ten mentalny stan, gdy czujesz, że nikt nigdy nie zadzwoni.
Jestem bardziej niż sfrustrowana.
- Melanie, spójrz na mnie- Żądam.- Czy wyglądam ci na dziwkę?
- Nie, skarbie. Masz największą klasę z wszystkich kobiet tam.
- Założyłam kostium na takie wydarzenie właśnie dlatego, by uniknąć zauważenia przez takiego muła jak on.
- Może powinnaś zacząć ubierać się bardziej jak latawica i wtopić się w tłum?-Uśmiecha się krzywo, a ja patrzę spode łba.
- Nienawidzę cię. Już nigdy więcej nie pójdę z tobą na coś takiego.
- Nie nienawidzisz mnie. Chodź się przytulić.
Wtulam się w nią i przytulam mocno nim przypominam sobie jak mnie zdradziła.
- Jak mogłaś podać mu mój numer? Mel, co my w ogóle wiemy o tym facecie? Chcesz, żebym skończyła zamordowana w jakiejś ciemnej uliczce, a kawałki mojego ciała wrzucone do jakiegoś śmietnika?
- To się nigdy nie stanie komuś, kto wziął tyle lekcji samoobrony co ty. -Wzdycham i kręcę głową, ale ona szczerzy się do mnie uroczo. Nigdy nie umiem długo się na nią gniewać.
- Daj spokój, Brooke. Miałaś przeżyć odnowę- Szepcze Mel idealnie mnie odczytując.
- Nowa i ulepszona Brooke musi uprawiać seks co jakiś czas. Lubiłaś to, kiedy brałaś udział w
zawodach.Do mojej głowy wpada obraz nagiego Justina i jest tak niepokojąco gorący, że wiercę się na moim fotelu i ze złością wyglądam przez okno kręcąc głową energiczniej. To, co mnie złości najbardziej to fakt, że nawet najmniejsza myśl o nim mnie podnieca. Czuję się…rozpalona.
Nie, nie mam nic przeciwko seksowi tak w ogóle, ale związki są skomplikowane, a ja nie mam w tej chwili emocjonalnego sprzętu, by się nimi zajmować.

Nadal jestem trochę podłamana moim upadkiem i próbuję odnaleźć się w nowej karierze. Na YouTubie znajduje się okropny filmik o mnie zatytułowany „Dumas, jej życie się skończyło!” który został nagrany przez jakiegoś amatora podczas moich pierwszych eliminacji do Olimpiady. Filmik był dość popularny, tak jak wszystkie filmy o upokorzonych ludziach. Właśnie w tym konkretnym
momencie moje życie roztrzaskało się i zostało to uwiecznione na filmie.

Teraz może być puszczane w kółko, by świat mógł zobaczyć go ku swojej uciesze. Widać na nim tą sekundę, gdy dostaję skurcz mięśnia czworogłowego i potykam się, a chwilę później ZWK- zewnętrzne więzadło krzyżowe- po prostu się rozrywa i moje kolano się poddaje.
To urocze wideo trwa ponad cztery minuty. W zasadzie, mój anonimowy paparazzi utrzymywał kadr jedynie na mnie i na nikim innym. W tle słychać głos „Cholera, jej życie się skończyło”, co oczywiście zainspirowało tytuł.
Więc oto ja, płacząca w tym domowym filmiku z prawdziwego życia podczas okrutnego bólu. Płacząca nie przez ból kolana, ale przez ból spowodowany moją porażką. I chcę żeby ziemia po prostu mnie pochłonęła i chcę umrzeć, bo wiem, wiem, w tej chwili wiem że wszystkie moje treningi poszły na marne. Niestety zamiast otwarcia ziemi i wessania mnie do środka, zostaję sfilmowana.

Ilość komentarzy pod filmem nadal jest świeża w moim umyśle. Niektórzy ludzie życzyli mi powodzenia w innym zawodzie i powiedzieli, że szkoda. Ale inni śmiali się i żartowali o tym, jak gdybym błagała, by to się stało.Te same komentarze napełniały mnie wątpliwościami w dzień i w nocy przez lata. Odtwarzałam oba codziennie i zastanawiałam się co poszło nie tak. Mówię oba, bo zerwałam sobie zewnętrzne więzadło krzyżowe nie raz, ale dwa. Nie godziłam się na to, że 'moje życie się skończyło' i uparcie jeszcze raz wystartowałam w eliminacjach. Nie mam pojęcia co źle zrobiłam ani za pierwszym razem ani za drugim, ale oczywiście teraz jest dla mnie niemożliwym zrobić to po raz kolejny.

Więc teraz po prostu bardzo mocno staram się iść na przód z moim życiem, tak jakbym nigdy nie zamierzała brać udziału w Olimpiadzie. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję jest mężczyzna, który zabrałby mi czas, który mogłabym w tym samym czasie poświęcić budowaniu przyszłości mojego nowego zawodu.

Moja siostra Nora, jest romantyczką, taką najbardziej pełną pasji. Mimo, że ma zaledwie dwadzieścia jeden lat i jest trzy lata młodsza ode mnie to podróżuje po świecie, wysyła mi kartki z różnych miejsc, opowiada mamie, tacie i mnie o swoich kochankach. A ja? Ja byłam tą, która spędziła swoje wszystkie młodzieńcze lata trenując na umór, moim jedynym marzeniem było zdobycie złotego medalu. Jednak moje ciało poddało się przed moją duszą i nigdy nawet nie dostałam się do mistrzostw świata.
Kiedy musisz zaakceptować fakt, że twoje ciało czasami nie może robić tego co chcesz, to jest to ból gorszy niż cierpienie fizyczne. Właśnie dlatego kocham terapię dla sportowców. Może nadal miałabym depresję i czuła złość, gdybym nie otrzymała pomocy, której potrzebowałam. Właśnie dlatego chcę pomagać młodym atletom, chcę żeby im się udało, nawet jeśli mi nie wyszło. Chcę też dostać pracę, by, może, poczuć, że odnoszę sukcesy w czymkolwiek.

Jednak w dziwny sposób, gdy leżę w nocy nie mogąc zasnąć, nie myślę o mojej siostrze, nowej karierze ani nawet o tym okropnym dniu, gdy Olimpiada stała się poza moim zasięgiem.
Jedyną rzeczą w mojej głowie dzisiejszego wieczoru jest diabeł o niebieskich oczach, który dotknął mnie swoimi ustami.

~~~

 Następnego ranka, Melanie i ja idziemy pobiegać do zacienionego parku w naszym sąsiedztwie, tak jak to robimy każdego dnia, deszcz czy słońce. Każda z nas ma opaskę na ramieniu z iPodem w środku, ale dzisiaj wydaje się, że słuchamy jedynie siebie.
- Ty dziwko, jesteś na Twitterze. To miałam być ja.- Wertuje swój telefon, a ja patrzę złośliwie próbując zerknąć co czyta.
- Więc trzeba było podać swój numer zamiast mojego.
- Dzwonił już?
- 'Urząd Stanu Cywilnego o jedenastej. Zostaw szaloną przyjaciółkę w domu' Tylko tyle powiedział.
- Haha!- Mówi chwytając mój telefon, podaje mi swój. Widzę jak wpisuje hasło do mojej skrzynki odbiorczej.
Mrużę oczy, bo ten mały złośliwy kot zna wszystkie moje hasła i pewnie nie byłabym w stanie utrzymać przed nią niczego w tajemnicy, nawet jeślibym chciała. Modlę się, by nie spojrzała na moją historię Google, bo dowie się, że go sprawdzałam. Naprawdę nie chcę się zagłębiać w fakt, że wpisywałam jego nazwisko w wyszukiwarkę Google więcej razy niż jestem w stanie policzyć.

Na szczęście Mel sprawdza tylko moje nieodebrane połączenia i jak można było przewidzieć, nie dzwonił.
Wnioskując z artykułów, które przeczytałam zeszłej nocy, Justin Bieber jest bogiem imprez, bogiem seksu i ogólnie bogiem. Często powoduje kłopoty. W tej konkretnej chwili pewnie jest pijany albo ma kaca, wokół niego leżą gołe panie, a on myśli 'Jaka Brooke?'
Melanie zabiera mi swój telefon, odchrząkuje i czyta post z Twittera.
- Ok, jest kilka nowych komentarzy, które powinnaś usłyszeć. „Precedens!
Widzieliście jak Riptide pocałował kobietę z widowni? Jasna cholera, ale jazda! Słyszałem, że
rozpoczęła się bójka, kiedy próbował za nią pójść i popchnął jakiegoś faceta! Walka poza
ringiem jest nielegalna i RIP może nie zostać dopuszczony do walk na resztę sezonu albo
wieczność. Taa, właśnie dlatego wywalili go z zawodowstwa! Cóż, jeśli RIP nie będzie walczył,
to ja nie idę”
. To ma wiele komentarzy- Wyjaśnia Melanie, gdy opuszcza telefon i szczerzy się.
- Uwielbiam, że wołają na niego RIP. Niech jego przeciwnicy spoczywają w pokoju. Łapiesz? W każdym razie, jeśli będzie walczył to tylko w tą sobotę, nim walki przeniosą się do następnego miasta. Idziemy czy idziemy?
- To właśnie chciał wiedzieć, kiedy dzwonił.
- Brooke! To zadzwonił czy nie?
- A jak myślisz, Mel? Ilu ma oglądających na Twitterze? Milion?
- Właściwie o 2,3 miliona.
- Więc oto twoja cholerna odpowiedź.- Teraz jestem po prostu zła i nawet nie wiem dlaczego.
- Ale ja byłam pewna, że miał ogromną chęć na Brookie zeszłej nocy.
- Ktoś już się tym zajął, Mel. Tak działają ci faceci.
- Ale i tak musimy pójść w sobotę- Mówi Melanie patrząc spode łba ze złością, co sprawia, że jej ładna twarz staje się prawie komiczna. Nie jest typem, który kiedykolwiek się na kogoś złości.
- I musisz założyć coś, co sprawi że oczy mu wylecą i pożałuje, że do ciebie nie zadzwonił. Moglibyście mieć zajebistą przygodę na jedną noc i mówię poważnie, zajebistą.


- Panna Dumas?
Jesteśmy już prawie przed moim mieszkaniem, gdy zerkam przez światło słoneczne na wysoką kobietą około czterdziestki z krótkim blond bobem stojącą na schodach mojego budynku.
Jej uśmiech jest ciepły i prawie skonsternowany, kiedy wyciąga do mnie kopertę opisaną moim imieniem.

- Justin Bieber chciałbym osobiście to pani dostarczyła. - Gdy słyszę to nazwisko z jej ust moje serce zatrzymuje się i nagle zaczyna walić mocniej niż podczas porannego joggingu. Moja ręka drży, kiedy otwieram kopertę i wyjmuję niebiesko- żółtą przepustkę. To przepustka na zaplecze Podziemia z doczepionymi do niej biletami na sobotę. To cztery miejsca w pierwszym rzędzie na środku. Moje wnętrzności robią zabawne rzeczy, gdy widzę, że na przepustce widnieje moje imię. Jest napisane
męskim, niechlujnym pismem, które jak podejrzewam należy do niego.
Naprawdę nie mogę oddychać.

- Wow.- Sapię oszołomiona. Mała bańka podekscytowania szybko buduje się w mojej piersi i czuję jakbym potrzebowała przebiec jeszcze kilka mil, by ją przebić.Uśmiech kobiety rozszerza się.
- Mam mu powiedzieć, że się pani zgodziła?
- Tak.- Słowa wypadają z moich ust szybciej niż myśli. Znowu myślę o nagłówkach o nim, które wczoraj czytałam. Większość z nich wytłuszczała słowa 'niegrzeczny chłopiec”, 'pijany', 'bójka w barze' i 'prostytutki'. To tylko walka, prawda? Nie godzę się na nic innego. Prawda?
Znowu patrzę z niedowierzaniem na bilety, a Melanie gapi się na mój profil, kiedy kobieta wsiada na tył czarnej Escaldy. Kiedy samochód odjeżdża, żartobliwie trąca mnie w ramię.
- Ty dziwko. Pragniesz go, co? To miała być moja fantazja, ty idiotko! - Śmieję się podając jej trzy bilety, mój umysł buzuje na myśl, że nawiązał ze mną jakikolwiek kontakt dzisiaj.

- Zdaje się, że jednak idziemy. Pomożesz mi zebrać paczkę, co? - Melanie chwyta mnie za ramiona i szepcze mi do ucha kierując mnie w stronę budynku.
- Powiedz mi, że to cię lekko nie połaskotało.
- To mnie lekko nie połaskotało- Mówię automatycznie i za nim wchodzę do mojego mieszkania dodaję.
- To mnie bardzo połaskotało. -Melanie piszczy i żąda wejścia do mnie, by wybrać mi strój na sobotę.

Mówię jej, że jeśli będę chciała wyglądać jak dziwka, to dam jej znać. W końcu Mel poddaje się, mówiąc, że w mojej szafie nie ma nic nawet trochę seksownego i musi iść do pracy, więc zostawia mnie na resztę dnia. Małe łaskotki nie ustają. Czuję je, gdy biorę prysznic, ubieram się i kiedy sprawdzam nowe oferty pracy.Nie umiem wyjaśnić dlaczego jestem taka podenerwowana naszym ponownym spotkaniem.
Chyba go lubię i nie lubię tego.
Chyba go pragnę i nienawidzę tego.
Chyba jest naprawdę idealnym materiałem na przygodę na jedną noc i nie mogę uwierzyć, że nad tym też zaczynam się zastanawiać.

~~~~
Naturalnie jak każda kobieta z działającym cyklem hormonalnym, w sobotę jestem w całkowicie innym miejscu cyklu i żałowałam z tuzin razy, że zgodziłam się pójść na walkę. Pocieszam się jedynie faktem, że paczka wydaje się być podekscytowana.

 Melanie wezwała Pandorę i Kyle’a by pojechali z nami. Pandora pracuje z Melanie w
firmie dekorującej wnętrza. Jest stażystką, Gotką, którą każdy mężczyzna chce udekorować
swoją kawalerkę. Kyle nadal uczy się, by zostać dentystą i jest moim sąsiadem, długim przyjacielem i
przyjacielem Mel od czasów gimnazjum. Jest bratem, którego nigdy nie miałyśmy i jest taki słodki oraz nieśmiały w stosunku do kobiet, że musiał zapłacić profesjonalistce, by pozbawiła go dziewictwa w wieku dwudziestu jeden lat.
- Tak się cieszę, że nas podwozisz, Kyle. - Mówi Melanie siedząc ze mną z tyłu samochodu.
- Przysięgam, że tylko dlatego jestem wam potrzebny.- Mówi, ale śmieje się, najwyraźniej pod jarany walką.

Tłum w Podziemiu jest dzisiaj przynajmniej dwa razy taki jak ostatnim razem i czekamy około dwudziestu minut nim wchodzimy do winy, która zawozi nas w dół do areny.
Podczas gdy Melanie i reszta gangu idą poszukać naszych miejsc, ja zakładam na szyję przepustkę na pasku i mówię do niej.

- Pójdę podrzucić niektórym bokserom moją wizytówkę tak żeby nie widzieli. -Byłabym szalona gdybym pozwoliła zmarnować się takiej okazji. Ci atleci mają wiele, wiele mięśni i organów, które ulegają destrukcji, jedna zabójcza broń walcząca z drugą. I jeśli jest szansa na jakąś tymczasową pracę to właśnie tu mogę ją znaleźć.
Kiedy czekam w kolejce na wpuszczenie do części wzbronionej, powietrze wypełnia zapach piwa i potu.Widzę jak Kyle macha do mnie z naszych miejsc w pierwszym rzędzie po prawej stronie ringu i jestem w szoku jak blisko nas będzie odbywała się walka. Wydaje się, że Kyle byłby w stanie dotknąć uniesionej podłogi ringu gdyby zrobił jeden krok i wyciągnął rękę.

W zasadzie walkę będzie widać nawet z odległego końca areny bez płacenia, no może poza przekupieniem ochroniarza. Bilety z miejscami siedzącymi zaczynają się od pięćdziesięciu dolarów od pięciuset. Te, które przysłał nam Justin Bieber pochodzą z drugiej kategorii. Jestem bez pracy od dwóch tygodni od ukończenia studiów i żyję z moich oszczędności... pieniędzy zarobionych na przeszłych małych zleceniach.

W życiu nie byłoby mnie stać na takie bilety. Moich znajomych, którzy wszyscy nie dawno zakończyli naukę, również. Przyjmowali praktycznie każdą pracę, którą mogli dostać na tym gównianym rynku
pracy. Otoczona przez ludzi w końcu mam okazję pokazać moją przepustkę z małym
radosnym uśmiechem. Zostaję wpuszczona na długi korytarz, wzdłuż którego znajduje się
kilka otwartych pomieszczeń.
W każdym wnętrzu widzę ławki i rzędy szafek. Widzę kilku bokserów w różnych
kątach pomieszczenia rozmawiających ze swoimi drużynami. Kiedy zaglądam do trzeciego,
widzę go i przemywa mnie fala podenerwowania.

Siedzi zrelaksowany, pochylony na jedynej czerwonej ławce i obserwuje jak mężczyzna z błyszczącą łysiną bandażuje jego rękę. Jego druga ręka jest już zabandażowana, wszystko poza kostkami jego palców jest zakryte kremową taśmą. Jego twarz jest zamyślona i uderzająco chłopięca, co sprawia, że zastanawiam się ile ma lat. Podnosi swoją ciemną głowę jakby mnie wyczuwając i od razu mnie zauważa.

Przebłysk czegoś dziwnego i potężnego iskrzy w jego oczach. Czuję jakby w moje ciało trafił piorun. Tłumię moją reakcję i widzę, że jego trener zapalczywie mu coś mówi.
Justin nie może oderwać ode mnie oczu. Jego ręka jest nadal wyciągnięta, ale wydaje się, że o niej zapomniał. Jego trener nadal zakłada mu taśmę i wydaje instrukcje.
- No, no, no…
Obracam się słysząc głos po mojej prawej stronie i czuję trwogę w brzuchu. Krok ode
mnie stoi ogromny bokser. Przygląda mi się onieśmielającymi oczami jakbym była deserem, a on miał idealną łyżeczkę.
Widzę, że Justin zabiera trenerowi taśmę i rzuca ją na bok, a potem wstaje i powoli idzie w moją stronę. Gdy staje za mną lekko po mojej prawej stronie, świadomość bliskości jego ciała tak blisko mojego przenika do moich porów.Jego łagodny głos przy moim uchu sprawia, że drżę gdy obraca się do mojego adoratora.
- Idź się przejść.- Mówi łagodnie do mężczyzny. Mężczyzna, w którym rozpoznaję Młota, już na mnie nie patrzy. Zamiast tego kieruje wzrok nad moją głowę i lekko w bok. Myślę, że przy Justinie nie wygląda już na tak wysokiego.
- Jest twoja?- Pyta świdrującym wzrokiem.
Moje uda robią się mokre, gdy aksamitna, a lodowata odpowiedź prześlizguje się przy płatku mojego ucha.

- Mogę ci gwarantować, że nie jest twoja. - Młot odchodzi, a Justin nadal tam stoi.
Góra tężyzny fizycznej prawie mnie dotyka, ciepło jego ciała pochłania mnie.
- Dziękuję.- Mamroczę opuszczając głowę i szybko wychodzę. Chcę umrzeć, bo przysięgam na Boga, że właśnie schylił się, żeby mnie powąchać...

__________________________________________________________________________________

Dla przypomnienia TO NIE JEST MOJA HISTORIA!! WSZYSTKIE PRAWA NALEŻĄ DO KATY EVANS!

Rozdziały są bardzoooo długie i zastanawiam się czy nie podzielić je na dwie części ...

Dajcie znać co myślicie o tym opowiadaniu :)
Tak między nami to chciałabym takiego Remi'ego( oryginalny bohater ) *rozmarzona* :D

 Do następnego miśki!!

17 komentarzy:

  1. Świetny !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurwa , ta historia jest huh zajebista i gorąco !!! Chce next<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsza historia jaką czytałam !! xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi!
    Sorry for spam x if you want some lockscreens with Justin visit my tumblr http://my-way-to-meet-justin.tumblr.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże już sie zakochałam w tym ff. Rozdział świetny i uwielbiam to, ze jest długi. Czekam nn :) chciałabym sie zapytać miej więcej co ile będziesz dodawać rozdziały? x

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg kocham too chcę więcej <3 !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział! Chce kolejny rozdział!

    @Beliebers3107

    OdpowiedzUsuń
  8. wow *-* Super rozdział <3 dodaj szybko nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkie tomy REAL kupiłaś, czy ściągnęłaś z jakiejś stronki? Bo właśnie szukałam tłumaczenia i nigdzie nie ma ;/
    A co do rozdziału to świetny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Real nie ma jeszcze polskiego wydania i nie wiem czy w ogóle będzie :/
      Mam ściągnięte po angielsku 2 tomy, 3 tom zatytułowany 'Remi' jest z jego punktu widzenia i ją czytała w necie.

      Usuń
  10. Świetny !!! Czekam na next i nie nie dzieł na dwie części

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow czekam na kolejny !! Zapowiada sie zajebiscie. Tylko czasem nie wiem o co Chodzi w zdaniach. Co ile beda dodawane rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny!! czekam na kolejny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu! cudowne! będę to czytać. OMG cudne. Brak mi słów. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże to jest cudowne !!! Zakochałam się ! <3 *----*

    OdpowiedzUsuń